Zawsze chętnie dzieliłam się moimi skarbami książkowymi z przyjaciółmi i rodziną. Mam uzbierany już jakis księgozbiór przez te lata. Część książek dostałam, ale ogromną większość zdobyłam sama. Kupiłam za własne ciężko zarobione pieniądze. Z tego powodu te tomy są mi jeszcze bliższe. Ostatnio zaczęłam się zniechęcać do pożyczania, bo albo ktoś zbyt długo trzyma moją książkę i trzeba samemu dopominać się o zwrot, albo egzemplarz wraca zniszczony bez słowa przepraszam nawet, część osób nie szanuje książek, czyta byle jak, zagina rogi zamiast korzystać z zakładek i w ten sposób czyta, że książka wraca w takim stanie, że nie chce się zamknąć. Powyższe i inne sytuacje zmuszają mnie do zastanowienia czy danej osobie pożyczę książkę. Ponadto od pewnego czasu skrupulatnie notuję komu pożyczam. To przykre, gdyż uważam, że to osoba, która pożycza dzieło do lektury powinna pamiętać o terminie zwrotu i ostrożności przy korzystaniu.
Co powoduje, że nie pożyczacie już książki danemu osobnikowi?
Jakiego znieważenia swojej książki nie tolerujecie?
Chętnie pożyczacie czy trudno Wam rozstać się z książkami?
Koleżance B. nie pożyczam już bo oddawałam mi takie wyduzidane książki, że mnie szlak trafiał, koleżance M. bo po pół roku oddawała. Reszta na szczęście mi się dobrze spisuje :) Też nie lubię gdy ktoś niszczy czy przetrzymuje moje książki, a listę książek pożyczonych również sobie robię :)
OdpowiedzUsuńJa część książek rozdaję, chyba ze są dla mnie cenne z różnych przyczyn, więc wtedy je sobie zostawiam
OdpowiedzUsuńJa rzadko pożyczam, bo mam podobne doświadczenia jak ty.
OdpowiedzUsuńU mnie to jest tak, że pokaźny regał z moimi zbiorami stoi na honorowym miejscu w domu i ktokolwiek przychodzi w odwiedziny starannie go przegląda. A mi wtedy aż cierpnie skóra, żeby tylko ktoś nie chciał czegoś pożyczyć. Nie żebym była jakaś samolubna czy coś, ale ja o książki pedantycznie dbam. Nawet jak pożyczam mamie mówię pół żartem pół serio "tylko nie zniszcz". A moi znajomi traktują książki jak byle co. Oddają pozaginane od noszenia w torebce, z jakąś tłusta plamą itd. Aż mi się serce kraje. Ostatnio pożyczyłam koleżance 3 tomy Larssona, oczywiście z wielką dozą nieśmiałości. Spotykamy się i ona mówi "ale super książki, tak mnie wciągnęły, że czytam nawet w wannie" Moja mina musiała być chyba bezcenna, bo szybko dodała "ale nie martw się, opakowałam je szczelnie w gazetę, żeby Ci ich nie zniszczyć" :)Tym dowiodła, że jej jeszcze coś kiedyś pożyczę :) Przepraszam za rozpisanie :)
OdpowiedzUsuńNie! nie! nie pożyczam! Jestem okropna, ale po wielu "niepowrotach", przestałam. Jeśli ktoś wydusi mimo mojej niechęci, to pilnuję jak oka w głowie, z zapisaniem oczywiście. Za to chętnie książki kupuję albo rozdaję te, które mnie się specjalnie nie podobają, ale są na topie i ktoś je z przyjemnością przygarnie.:)
OdpowiedzUsuńPożyczam tylko zaufanym osobom. Parę razy się zraziłam, a to zupełnie zniszczona książka, która była nowiutka przy pożyczaniu, a to ciągłe upominanie się o zwrot. Mam dosyć. Pożyczają ode mnie tylko ci, którzy na to zasługują. Wydaje dużo pieniędzy na książki i nie życzę sobie, żeby ktoś je niszczył.
OdpowiedzUsuńRzadko pożyczam. Zwykle książka wraca do mnie po długim, długim czasie, a ja nie lubię się z nimi rozstawać na rok czy pół roku. Nie zniosłabym, gdyby moja książka miała też wędrować od jednej osoby do drugiej - według mnie nie pożycza się cudzych książek.
OdpowiedzUsuńPożyczam tylko zaufanym osobom. ;)
OdpowiedzUsuńnie znoszę pozaginanych rogów...
OdpowiedzUsuńJa jestem strasznie obsesyjna na punkcie moich książek. Każda z nich to tak jakby moja mała biblia, a wiadomo jak trzeba traktować Biblię? Z szacunkiem.
OdpowiedzUsuńDlatego zawsze mam taki niepewny wyraz twarzy jak już ktoś mnie nagminnie prosi bym pożyczyła mu książki, a nie wiem jak ta osoba je traktuje. Nienawidzę jak są nagle po jednym przeczytaniu tak grube objętością, bo dana osoba musiała otwierać i wyginać każdą stronę... pozaginanych rogów nie cierpię i jakichkolwiek śladów jedzenia na kartach... aż mnie dreszcze przechodzą.
Do Toski 82: mnie także aż skręca, gdy ktoś przetrzymuje książkę. Nie rozumiem w jakim celu pożyczać, jeśli się wie, że w najbliższym czasie nie da rady się do niej zajrzeć?
OdpowiedzUsuńDo Pisanego inaczej: rozdawać książki to, co innego, jeśli daję komuś to ok, niech robi z książką, co chce, ale gdy to moja własność, to drżę o książkę, póki ktoś nie odda.
Do Przepowiedni: kiedyś sama się wychylałam i proponowałam, że pożyczę, teraz nie wychodzę sama z inicjatywą.
Do Sardegny: ja także cierpnę, gdy ktoś dokładnie zaczyna oglądać moje zbiory, gdyż prawdopodobieństwo pożyczenia wzrasta. Ja wprowadziłam sobie twardą regułę, że osobie, która zniszczy mi książkę, więcej nie pożyczam. Rzadko robię wyjątek i drugą szansę. Jak ktoś nie szanuje czyjejś własności, to należy być ostrożnym.
Do Książkowca: kusi i mnie, by nie pożyczać wcale :) Choć i moja częstotliwość pożyczania drastycznie spadła. Pamiętam jak dopiero zaczynałam swoje zakupy książkowe i miałam takie ambitne plany, że chętnie będę pożyczać i potem dyskutować o lekturze. Rzeczywistość je zweryfikowała...
Do Kamkap: własnie o to chodzi, gdyby ktoś wydał pieniądze na książki, to może bardziej by je szanował, a czyjeś pożyczone nie szanuje. Natomiast ja absolutnie tego nie rozumiem. Rzadko pożyczam od kogoś książki, ale jak już to się stanie, to mam specjalną półkę w regale na rzeczy pożyczone. Nie wiem jak można rzucać coś niewłasnego byle gdzie i pozwolić by uległo zniszczeniu???
Do Niedopisania: absolutnie nie pochwalam pożyczania mojej książki dalej, chyba że za moją zgodą.
Do Bluedress: to jest straszne, masz rację.
Do Miqaisonfire: to pytanie retoryczne, ale jak można czytać książkę, by tak zwiększała swą objętość? Nigdy nie zrozumiem braku poszanowania dla książek i czyjejś własności.
a ja jestem bardzo ale to bardzo samolubem książkowym. Nie pożyczam. Odnoszę wrażenie, że wykształciła się "komuny"- co twoje, to moje - daj! ktoś pożycza, zapomina, a dla mnie to z lekka żenujące, że muszę się potem dopraszać i dopominać o oddanie własnej (!!) książki. I tak, jestem książkową egoistką. Jak mawiał mój kuzyn w wieku 3 lat "mojeee! nie dam!!!". Nie szanują książek, zaginają roki, BAZGRAJĄ, dostaję książkę z kawą, śniadaniem i połową obiadu. Wyjątek - rodzina i to też raczej bliższa. Mam taką kochaną ciotkę i z nią się książkami bezwstydnie wymieniamy. Ale wiem, że te książki do mnie zawsze wrócą. I tylko jej pozwalam na przetrzymywanie miesiącami czy latami. Reszta od moich książek - won! Paskuda ze mnie, co zrobić :)
OdpowiedzUsuńNie pożyczam, potem nie pamiętam komu i giną gdzieś we wszechświecie, nie wiadomo gdzie, przepadło mi tak sporo fajnych pozycji, teraz jeśli już to oddaję takie, które wiem, że już mnie nie skłonią do powrotnego czytania i nie wniosły nic dobrego do mojego życia...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDo Orchisss: rozumiem Cię doskonale, bo i mnie okoliczności zmuszają do bycia egoistyczną paskudą, bo jak nie być jak inni nie szanują moich książek. Można pożyczać zaufanym osobom.
OdpowiedzUsuńDo Jolajki: zbyt wiele historii się nasłuchałam o tylu niewracających książkach, że skrzętnie notuję wszystko, co pożyczę. Książki do których nie wrócę także się pozbywam, bo na cóż mają zapychać miejsce, kiedy tyle dobrej literatury wokół.
A moja babcia, profesor akademicki - filologii polskiej, zawsze mi powtarzała, że każdej książce musimy dodać duszę: zrobić zapiski ołówkiem jeśli mamy uwagi, podkreślić ciekawe zdania, zaginać rogi, jeśli czytamy w plenerze wsunąć jako zakładkę mały listek.
OdpowiedzUsuńI ja jej książki kocham : "zniszczone", ale pełne ;) Kiedy żyła opowiadała mi czasami o swoich książkach, bo każde zagięcie i każda kropla kawy na kartce wiąże się z jakimś okresem w jej życiu.. A każdy kto pożyczył - dodał namiastkę siebie.
Według niej książka "jak nowa" właśnie jest nieuszanowana ;)
Hmmm... powiem tak. Nie mam nic przeciwko zapiskom ołówkiem pod warunkiem, że są to moje zapiski. Jeśli ktoś marze ołówkiem po mojej książce, to mam ochotę go skrzywdzić. Zakładki ok, ale zaginanie rogów to coś czego absolutnie nie pochwalam. Mam sentyment do moich starszych zaczytanych książek, ale nie lubię gdy ktoś w mojej książce pozostawia ślad po swej lekturze.
OdpowiedzUsuńTo się naczytałam Waszych komentarzy!!!! A teraz ja!
OdpowiedzUsuńLubię pożyczać książki takim osobom, o których wiem, że książki kochają tak jak ja i je szanują. Rzeczywiście nie znoszę zniszczonych książek, szczególnie denerwują mnie pozaginane rogi i poplamione kartki. Sama jeśli pożyczam od kogoś staram się obchodzić z książką "jak z jakiem".
O swoje też przesadnie dbam. Uwielbiam kupować książki. Wydaję na nie więcej niż powinnam. Ostatnio często kupuję w antykwariatach lub na Allegro (oczywiście z braku funduszy, chociaż wolę nowe książki niż używane). Staram się jednak kupować książki w jak najlepszym stanie, prawie jak nowe.
Co do notatek na marginesie. Osobiście nie stosuję tego, wolę czystą książkę. Jeżeli jednak ktoś w ten sposób lubi zaznaczać swoją obecność we własnej książce - jego wybór. Uważam za niedopuszczalne w książkach pożyczonych (często spotykam się z notatkami w książkach z biblioteki).
Do Balbiny64: poruszyłam emocjonujący temat... Właśnie o to chodzi, jeśli wiem, że ktoś kocha książki i obchodzi się z moją książką ostrożnie, to mu chętnie pożyczę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam nowe książki, ale czasem funduszy brak i pozostaje allegro... Zapach nowej książki, jeszcze pachnącej farbą drukarską, jest niezwykły, mogę się nim rozkoszować.
Ten zapach działa na mnie jak narkotyk. Jestem po prostu uzależniona.
OdpowiedzUsuńMam to samo, z trudem powstrzymuję sie jak wracam autobusem, by nie zacząć wąchać książki. To mój rytuał na który pozwalam sobie już w domu po zaparzeniu herbaty.
OdpowiedzUsuńCięzko rostawac mi sie z ksiązkami.Dlatego bardzo rzadko pozyczam.a jak juz sie na to skusze-to zazwyczaj załuje.Ksiązka wraca do mnie w znacznie groszym stanie z pozaginanymi rogami,czasami nawet pogieta okładką. Dlatego nie pozyczam...
OdpowiedzUsuńFajnie że do mnie zajrzałas:)Dziekuje za miłe komentarze i zapraszam ponownie:)
Mi także bardzo ciężko się rozstawać z moimi książkami.
OdpowiedzUsuńChyba jestem zupełnie inna... ja uwielbiam pożyczać książki!!!
OdpowiedzUsuńOdczuwam prawdziwą radość gdy widzę uśmiechnięte miny "moich czytelników" i ich zadowolenie po lekturze. Wiem doskonale jaki kto ma gust co lubi czytać, w jakim momencie, kiedy potrzebuje tylko coś "na szybko" żeby zająć oczy itd.
Książki pożyczałam w liceum, kolegium nauczycielskim, na studiach, w pracy, a nawet na kursie bibliotekoznawstwa, gdzie nie pamiętam jeszcze wszystkich imion, a odważyłam się pożyczyć książki na okres całych wakacji.
Oczywiście mam specjalny zeszyt gdzie zapisuję wypożyczenia, daty wypożyczeń i zwrotów - aktualnie mam tam równe 400 pozycji. Najbardziej cieszą mnie "chodliwe" książki, choć nie są to nowości, bo na takie mnie nie stać (kupuję nawet do 30 książek miesięcznie, więc polegam tylko na promocjach i wyprzedażach) - czuję wtedy jakbym za każdym razem przedłużała życie takiej książki.
Moi czytelnicy co miesiąc dostają na maila aktualizację moich "zbiorów" i mogą sobie coś z nich wybrać, ale częściej polegają na moim poleceniu...
Czytelnicy, którzy mają na swoim koncie ponad 30 wypożyczeń mają swoje "konta" gdzie wpisuję wszystkie ich wypożyczenia w formie listy żeby ułatwić sobie życie i nie powtarzać wypożyczeń, bo łatwo się pomylić i zapomnieć, że dana osoba, już daną pozycję czytała.
Ufff koniec :)
Do Magdalenardo: hmmm gdyby ludzie nie przetrzymywali książek, nie trzeba byłoby im przypominać o zwrocie, nie niszczyli książek, to i ja bym pożyczała chętnie i radośnie, a potem możnaby prowadzić długie literackie dyskusje, ale zbyt wiele minusów, bym mogła to spokojnie czynić. Niestety. Swoją drogą masz fajne zorganizowaną grupę osób, że są sumienne i nie zniechęcają Cię do pożyczania książek. Wow na zdjęciach Twojej domowej biblioteczki jest ich imponująca liczba, a jeszcze 400 masz pożyczone, to muszisz mieć ogrooomny księgozbiór.
OdpowiedzUsuńMamie mogę pożyczyć. Mężowi też. I koleżance Oli. Bo oddadzą. Reszta... hm... Tak jak piszesz, albo trzeba się upominać i z wielkiej łaski ci oddadzą, jakbyś ich co najmniej o przeszczep nerki prosiła, albo książki wracają zniszczone.
OdpowiedzUsuńAlbo wcale nie wracają, a ludzie jeszcze w żywe oczy wmawiają ci, że już dawno oddali.
Agata Adelajda: właśnie o to chodzi, gdyby nie było takich zniechęcających zachowań, to byłoby ok i chętnie wielu osobom bym pożyczała.
OdpowiedzUsuń