Kto nie zna twórczości Kate Morton, ten stanowczo powinien przeczytać jedną z jej książek. Poznałam i Milczący zamek i Zapomniany ogród. Morton bardzo umiejętnie prowadzi akcję, ma świetny styl, te dwie książki bardzo mi się podobały, teraz mam kolejne zdobycze. Strażnika tajemnic dostałam w prezencie, a Dom w Riverton kupiłam kilka dni temu i właśnie za ten tytuł teraz się zabrałam. Planowałam od dłuższego czasu zakup Domu w Riverton, ale w księgarni spotkała mnie niespodzianka, bo zobaczyłam na półce, że pisarka wydała nową książkę. Dzięki temu w ciągu niedługiego czasu udało mi się zdobyć dwie książki jednej z moich ulubionych pisarek.
Złotej polskiej jesieni brak, chłodno, i deszczowo na zewnątrz, ale taka pogoda mi niestraszna odkąd mam kalosze. Bardzo praktyczny zakup. Nie niszczę butów, nie mam przemoczonych stóp i mogę dosłownie biegać po kałużach. Przyznam, że często chodzę po tych głębszych i sprawia mi to ogromną frajdę, taki mały powrót do beztroskiego dzieciństwa. Kalosze, podobnie jak szpilki, powinny znaleźć się w każdej kobiecej garderobie.
Jesień jest piękna, mimo że na razie trochę ponura, ale w takie dni jest więcej czasu na błogie leniuchowanie z książką. Wypijam znowu hektolitry herbaty z różnymi dodatkami m.in. cytryną, rumianymi cytrynami na które przepis kiedyś podawałam, pomarańczą i goździkami, sokiem malinowym, z owoców dzikiego bzu, aroniowym czy żurawiną. Ewentualnie soki z ciepłą wodą zamiast herbaty. Napoje tylko ciepłe. Woda gazowana stoi i się kurzy, nie wiem, kiedy ją wypiję, tym bardziej, że trochę rozłożyło mnie przeziębienie, które leczę na razie domowymi sposobami. Dzisiaj gdy ustało wreszcie nieprzyjemne pulsowanie w czole nachalnie przypominające o przeziębieniu, upiekłam szarlotkę. Zapach ciasta napełnił dom poczuciem bezpieczeństwa i ciepła, podobnie jak kaloryfery, które dzisiaj ostro pracowały podwyższając temperaturę. Bardzo lubię robić i jeść ciasto kruche. To mieszanie mąki z margaryną, dodawanie pozostałych składników i ugniatanie, sam zapach jeszcze surowego ciasta jest przyjemny. Koniec lata obfituje w owoce idealne do tego rodzaju ciasta. Wyśmienite jest i ze śliwkami i jabłkami oraz innymi dodatkami.
Dzisiaj robiłam z jabłkami oprószonymi cynamonem, na to wylałam podwójną porcję budyniu i przykryłam drugą połową ciasta. Wyszło wyśmienite. Najbardziej mi smakuje, gdy ciasto jest jeszcze lekko ciepłe.
Uważam, że szarlotka jest jednym z najsmaczniejszych ciast i gdy jestem gdzieś na mieście i zastanawiam się jakie ciasto by tu zamówić, to w 90 % wybieram właśnie ten przepis. W różnych lokalach jadłam szarlotki różnej jakości i nie odkrywam tu Ameryki, ale faktem jest, że domowa smakuje mi najlepiej.
Fenomenalnie się czyta, gdy obok stoi szklanka z gorącą herbatą i porcja ciasta na talerzyku :) I jak tu nie lubić jesieni?