Wreszcie prawdziwie poczułam zbliżające się Boże Narodzenie:
- wczoraj rano byłam u spowiedzi,
- potem zakupiliśmy choinkę,
- zakończyliśmy kompletowanie prezentów dla bliskich,
- zostały ulepione pierogi z soczewicą, kapustą i grzybami oraz uszka,
- dzisiaj upiekłyśmy i udekorowałyśmy ze szwagierkami pierniczki.
Postanowiłam sfotografować te ulotne i magiczne przedświąteczne momenty. Jakość jest niestety niezbyt zadowalająca. Jednak przy świetle dziennym nie mam możliwości zrobienia zdjęć, bo jestem w pracy. Tylko choinkę udało mi się sfotografować przy dziennym świetle w sobotę.
Choinka jak co roku żywa. Pachnie nią już od wejścia do domu. Nowa bombka to piłka nożna widoczna prawie na samym szczycie choinki. Nie mogło zabraknąć takiego akcentu w domu, gdzie jest taki kibic jak mój mąż. Wpadła mi w oko na stoisku z polskimi bombkami i od razu postanowiłam ją kupić :)
Nie mam talentu plastycznego, co nie przeszkadza mi w radosnej twórczości podczas dekorowania pierniczków. Nie są perfekcyjnie piękne, ale są moje i przyjemnie było je dekorować.
Na kuchennym parapecie też już jest kilka świątecznych akcentów.
Drzwi wejściowe ozdobiłam wieńcem. Jak będę miała czas, to trochę go udekoruję, jeśli nie, to pozostanie taki prosty.