.

.

wtorek, 14 lipca 2015

Trędowata wcale nie umarła

Lata żyłam ze świadomością, że Stefania Rudecka zmarła. Odeszła na moment przed ślubem z Waldemarem Michorowskim. Ślubem który musieli oboje wywalczyć, bo sprzeciwiała mu się rodzina ordynata Michorowskiego. Nie chcieli mezaliansu arystokraty z nauczycielką. Mimo przeciwności, małżeństwo zastało zaakceptowane i zaplanowane, niestety kilka dni przed tym wydarzeniem Stefania zachorowała i zmarła. Oglądałam film, czytałam lata temu Trędowatą. Książka mi się podobała, ale zakończenie było smutne i przygnębiające. Moja znajomość ze Stefcią tak się zakończyła na lata.

 
Aż tu nagle ciocia dała mi pięć tomów o losach Stefani Rudeckiej. Zaczęłam czytać i przepadłam. Trędowata bardzo mi się podobała, przeżywałam perypetie Stefanii i Waldemara, na koniec spłakałam się jak bóbr. Ordynata Michorowskiego czytało się ciężko, bo książka jest pomnikiem miłości i rozpaczy Waldemara po śmierci ukochanej, pełna smutku, ale jest naturalną kontynuacją pierwszego tomu. Te dwa tomy są autorstwa Heleny Mniszkównej. Kolejne trzy tomy napisała Anna Rohóczanka, która dotarła do materiałów dotyczących pierwowzorów bohaterów, pochodzących z ukraińskiej wsi Ucziliszcze. Zapiski owe wskazywały jednoznacznie, że pierwowzór postaci Stefanii Rudeckiej żyje. Okazuje się, że żyje i jest to wyjaśnione bardzo racjonalnie i prawdopodobne. Stefania czyli szczęśliwy powrót Trędowatej przyniosła mi radość i ukojenie. Córka Michorowskich i Rodzeństwo też były przyjemnością. Zdecydowanie polecam lekturę tych pięciu tomów, jeżeli ktoś ich jeszcze nie zna. Podoba mi się język tych książek, tak inny niż dzisiejszy. Subtelniejszy, nie ma w nim żadnych wulgaryzmów. Lektura była przyjemnością. W zalewie nowości miło poczytać coś starszego, polskiego oraz bardzo dobrze i ciekawie napisanego.
 



Na deser/podwieczorek proponuję gofry. Dzisiaj serwowałam je z malinami i borówkami. Przepis z bloga moje wypieki - link do przepisu. Postępowałam ściśle według przepisu oprócz cukru - dałam trzy łyżki. Gofry wyszły świetne. Przepis prosty nawet dla kogoś, kto testuje go po raz pierwszy.

 
I jeszcze ważna informacja - ciasto nie jest za słodkie, ma jedynie lekko słodki posmak. Dzięki czemu jest w sam raz i dla amatorów słodyczy i dla amatorów bardziej wytrawnych deserów.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Pleśniak - przepis z zeszytu mamy

Nie wiem czemu tak smaczne ciasto ma tak niewdzięczną nazwę. Ktoś wie? Zasługuje na lepszą, ale fakt faktem, że ma już nadaną nazwę, która nie ulegnie zmianie. Ciasto jest rozpoznawalne pod tym hasłem od dawna. Pleśniakami zajadałam się od dziecka. Robiła go mama, wszystkie ciocie, niezmiennie był smaczny. Moja ulubiona wersja to z dżemem z czarnej porzeczki. Ten owoc idealnie przełamuje słodycz ciasta. Sporo osób używa świeżych owoców zamiast dżemu - też dobry pomysł. Podoba mi się, że przy tym cieście nie ma dużo pracy, składniki nie są drogie, jest bardzo smaczne. Same plusy :) 
 
 
 
Proporcje z przepisu są bardziej na tortownicę. Użyłam standardowej blachy i wyszedł mi trochę za niski. Wzięłam mały słoik - wielkości musztardy - okazuje się, że to trochę za mało.
 
Pleśniak najbardziej pyszny jest z gorącą kawą lub herbatą. Jadłam go dzisiaj do porannej kawy w pracy. Mniam.
 
 

środa, 8 lipca 2015

Jassie Burton, Miniaturzystka

Miniaturzystka mnie nie porwała, nie urzekła, nie zachwyciła. Pomysł ciekawy, ale jak dla mnie motyw z miniaturzystką zbyt naciągany. Zabrakło realnego uzasadnienia zainteresowania głównej bohaterki osobą miniaturzystki. Rzeczywiście domek dla lalek, powolne meblowanie go przedmiotami, które miniaturzystka zgadywała, bo w zamówieniu ich nie było, ten pomysł jest ciekawy, ale moim zdaniem realizacja słaba. Zakończenie nie jest szczęśliwe. Wiem, że nie każdy lubi dobre końcówki, ale ja lubię i cenię to w książkach. Ogólnie książką się męczyłam momentami, chwilowo byłam ciekawa co dalej, ogólnie oceniam książkę jako przeciętną. Cena książki jest wysoka, Cena 48 zł w twardej oprawie jest wygórowana w porównaniu do zawartości książki. Skusiła mnie okładka i pomysł na fabułę, ale niestety się zawiodłam. Nie będę polecała. Żałuję zakupu. Niemal 50 zł za przeciętną lekturę to za dużo jak dla mnie.