Dzisiaj zrobiłam kalendarzowe zakupy. Dla mnie to jak rytuał, bo ten potrzebny gadżet musi spełniać określone kryteria. Idealny kalendarz powinien być ładny, aby miło było na niego patrzeć, zawierać cytaty, które lubię czytać, niemało miejsca na zapiski, bo sporo notuję i mieścić się w torebce, bo wiele godzin właśnie w tym miejscu będzie mi towarzyszył. Przez kolejne dwanaście miesięcy będzie moim praktycznym i ważnym towarzyszem. Kalendarz będzie coraz grubszy, bo mam tendencję wkładania do niego przeróżnych kartek, zakładek, zdjęć itp. Im więcej miesięcy upłynie, tym więcej wagi nabierze.
Koniec roku skłania mnie zawsze do refleksji, podsumowań, nowych planów. Niektórzy twierdzą, że nie ma sensu robić noworocznych postanowień, że należy je czynić na co dzień. Zgadzam się, że nie tylko raz w roku powinniśmy mieć motywację do pozytywnych zmian, ale myślę, że noworoczne plany także są dobre. Każdy pretekst do zabrania się za siebie jest dobry. Powoli szykuję się do spisania mojej nowej listy priorytetowej, a Wy?
Hiacynt zakupiony w ubiegłym tygodniu zakwitł w Boże Narodzenie, ma cwaniak idealne wyczucie czasu. A jak pięknie pachnie :)