Pamiętam, że po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę na okładce jednego z katalogów wysyłkowych kilka miesięcy temu. Okładka mnie zachwyciła, sprawdziłam opis i już wiedziałam, że muszę mieć tę książkę.
W tym wypadku na szczęście nie zawiodłam się na uroczej okładce, bo to piękno przekłada się na treść. Główną bohaterką jest Victoria, porzucona przez matkę krótko po porodzie, która spędziła dzieciństwo i młodość w ponad trzydziestu rodzinach zastępczych i domach dziecka. Już po tych informacjach można się domyślić, że nie jest to dziewczyna o uległym i potulnym charakterze. Victoria popełnia wiele błędów, rani bliskie osoby, a najbardziej Elisabeth ( i to będąc dziesięcioletnią dziewczynką). Kobietę poznajemy w dniu jej osiemnastych urodzin, kiedy Meredith, pracownica opieki społecznej, zabiera ją z domu dziecka w miejsce, gdzie ma opłacony czynsz na trzy miesiące. Jeśli nie znajdzie pracy, będzie musiała się wyprowadzić. Za pieniądze otrzymane od Meredith Victoria codziennie kupowała karton mleka, po czym przecinała go na pół i otrzymywała... dwie doniczki. W swoim pokoju urządziła swoisty ogród, w tych pojemnikach sadziła wykopane z ogródków i parków kwiaty. Ale woda przesiąkała i dywan zaczęły porastać chwasty... Okładka jest delikatna i subtelna, ale Victoria do takich nie należy. Zgodnie ze słowami z raportów to osoba: aspołeczna, porywcza, małomówna, bezczelna. Książka nie jest bajkowa, ale opowiada trudne losy trudnej dziewczyny wychowanej bez ciepła rodzicielskiego, bez domu, który byłby dla niej opoką. Na szczęście wiele dobra także się zdarzy.
Mnie urzekła miłość i szacunek Victorii do kwiatów. Dziewczyna znała wiele gatunków roślin, co więcej znała ich znaczenie. Jej bukiety były zaszyfrowanymi wiadomościami, zawsze coś znaczyły. Victoria stworzyła dużym nakładem pracy specyficzny słownik. Jak, gdzie, kiedy, jak wyglądał nie napiszę, bo nie chcę, by recenzja była spoilerem. Wiele się w życiu dziewczyny wydarzyło rzeczy, o których warto było przeczytać.
Moja wiedza o znaczeniu kwiatów sprowadza się do tego, że czerwona róża znaczy miłość, a biała czystość i tyle. Ilość znaczeń jakie poznałam w tej powieści jest ogromna. Plusem książki jest umieszczony na końcu Słownik kwiatów Victorii, który zawiera nazwy polskie, łacińskie i znaczenie, dla przykładu:
Frezja (Freezia) ... Trwała przyjaźn,
Petunia (Petunia) ... Twoja obecność jest kojąca,
Tulipan (Tulipa) ... Wyznanie miłości,
Zawilec (Anemone) ... Opuszczony.
Książka zainspirowała mnie do głębszego poznania świata znaczeń kwiatów, który prawie całkowicie został dzisiaj zapomniany.
Sekretny język kwiatów zdecydowanie polecam wszystkim.
Tak mi się spodobała polska okładka, że postanowiłam porównać te z innych wydań.
Z przyjemnością oznajmiam, że polska okładka jest najlepsza i najładniejsza ( moim subiektywnym zdaniem). Najbardziej komponuje się z treścią książki. Dlatego postanowiłam umieścić te fotografie. Zauważyłam dzisiaj, że na blogu izuś także czasem umieszcza okładki książek oryginalnych wydań. Dla mnie okładka jest bardzo ważna, jest konstytutywną częścią książki i jej estetyka ma niebagatelne znaczenie przy wyborze książki czy podczas przypadkowej wizyty w księgarni. W końcu jak Cię widzą, tak Cię piszą i coś w tym jest.
Ach...ale wszyscy kuszą tą książką. :D Teraz także Ty...:) Jak się jej oprzeć? :)
OdpowiedzUsuńW sumie oprócz polskiej okładki podobają mi się obie anglojęzyczne. Może ta ostatnia nie bardzo pasuje jeśli chodzi o treść książki, ale ma coś w sobie, dlatego mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńA co do treści: to jest dopiero druga recenzja tej książki, którą czytam, ale przyznam, że mnie bardzo nią zainteresowałaś. Muszę dopisać do mojej listy.
Pozdrawiam serdecznie :)
Książkę czytałam i podpisuję się pod Twoją opinię:)). Świetna książka. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńEwa: nie ma sensu się opierać, proponuję się poddać i przeczytać :)
OdpowiedzUsuńprawdę mówiąc nie miałam tej pozycji na swojej liście "książki do przeczytania", jednak po Twojej recenzji zmieniam zdanie :)
OdpowiedzUsuńMiqaisonfire: każdy ma swój gust, ja jestem pod wrażeniem polskiej okładki :)
OdpowiedzUsuńKasandra_85: cieszę się, że mamy podobne zdania :)
archer: mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona, czekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuńWiele dobrego słyszałem o tej książce :-)
OdpowiedzUsuńOooo nigdy o niej nie słyszałam, muszę przeszukać internet :)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcający opis :)
Okładka jest rzeczywiście ważna. Najmniej lubię zdjęcia domniemanych bohaterów. A co do mowy kwiatów, to może co jakiś czas uszczknij odrobinę i kilka tłumaczeń wklej. Co mówią: stokrotki? lawenda? :)))
OdpowiedzUsuńŻe tak powiem... Poluję na nią ;)
OdpowiedzUsuńKiedy po raz pierwszy zapoznałam się z opisem fabuły również miałam ogromną ochotę tę książkę przeczytać. Później natknęłam się na dość negatywną recenzję, a teraz Ty znów kusisz :) Postanawiam przeczytać "Sekretny język kwiatów" i przekonać się co i jak :)
OdpowiedzUsuńMi też najbardziej podoba się polska okładka i jeszcze ta przedostatnia też jest niezła. A książki jeszcze nie czytałam, ale na pewno to zrobię :)
OdpowiedzUsuńBrzmi fantastycznie! Na pewno przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ksiazke mam w planach czytelniczych.Po Twojej recenzji musze ją w końcu kupic:)Co do okładki-zgadzam sie z Toba.Dla mnie okładka tez jest bardzo ważna.Niestety w niektórych ksiazkach wogóle nie komponuje sie z trescia-jak np. w ''Deszczowej nocy''.
OdpowiedzUsuńJestem wzrokowcem, wiec okładka ma dla mnie znaczenia, dotykam ja, wącham, wpatruję w kolory to zboczenie, ale co zrobić :-). Bardzo podoba mi się grafika z białą orchideą, jest nastrojowa też mocno zakochałabym się w tym "opakowaniu". Jako była florystka czuję się wręcz zobowiązana do przeczytania tej książki tym bardziej, że fabuła bardzo mnie kusi.
OdpowiedzUsuńA mi się wyjątkowo bardziej podoba okładka ta z białymi kwiatami :)
OdpowiedzUsuńAle czy ta czy inna okładka, na książkę mam chęć :)
Oj kusisz i to bardzo...już się zastanawiałam - "kupić nie kupić" ale nie byłam pewna. Ale widzę że teraz szala się znacznie przechyla na stronę zakupu :)
OdpowiedzUsuńOkładka cudowna, od razu zwróciłam na nią uwagę.
zgadzam się ,że nasza okładka po prostu nokautuje wszystkie inne :D
OdpowiedzUsuńMiło mi poinformować, że wytypowałam Ciebie do One Lovely Blog Award. :) Szczegóły w mojej, dzisiejszej notce.
OdpowiedzUsuńChyba nasza okładka najładniejsza 8)
OdpowiedzUsuńNa książkę "Sekretny język kwiatów" mam stale apetyty i kiedyś będę musiała go zaspokoić ;)
Zapraszam do zabawy One Lovely Blog Award :)
OdpowiedzUsuńMiło mi poinformować, że nominowałam Cię do One Lovely Blog Award. Zapraszam do zabawy, a szczegóły na mojej stronie.:)
OdpowiedzUsuńAle się spóźniłam. Mimo to mam przyjemność poinformować Cię, że nominowałam Cię do nagrody One Lovely Blog Award. Zapraszam do zabawy, a szczegóły na moim blogu.:)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie w moim guście, ale znam osoby, którym muszę pokazać twoją recenzję:)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, chcę poinformować, że nominowałam twojego bloga do nagrody One Lovely Blog Award!
Szczegóły na moim blogu:http://swiatinny.blogspot.com/
pisanyinaczej: bo rzeczywiście zasługuje na dobre słowa :)
OdpowiedzUsuńMagdalenardo: zachęcam tym bardziej do lektury :)
Książkowiec: pomyślę nad tym, by wpisać znaczenia :)
stokrotki - niewinność
lawenda - nieufność
Bujaczek: życzę owocnego polowania :)
Dosiak: miło mi, że zachęciłam do lektury, mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona :)
Sylwia: czekam na Twoją recenzję :)
Isadora: jestem ciekawa Twojej opinii :)
Z głową w książce: udanej lektury życzę. W okładki powinno być włożone mnóstwo pracy, bo to swoista wizytówka :)
Natula: ja także jestem wzrokowcem i z tym zboczeniem okładkowym jest mi dobrze, bo to i nieszkodliwe. Musiało się ciekawie pracować :)
Toska82: bo i każdy ma swój gust :) czekam na Twoją recenzję :)
Dalia: warto ulec tej pokusie :)
dm1994: zdecydowanie nokautuje :)
Bellatriks: mam nadzieję, że książka Ci się spodoba :)
Ewa,
OdpowiedzUsuńSardegna,
Książkowiec,
Balbina64,
Maruda007
dziewczyny dziękuję za nominację i zaproszenie :) :)
Rzeczywiście kusząca, chętnie bym przeczytała ;)
OdpowiedzUsuńBibliofilko: zachęcam tym bardziej :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Nie sądziłam, że nazwy kwiatów mają aż tyle ukrytych znaczeń... Gdzie kupiłaś książkę i za ile? Może się szarpnę...
OdpowiedzUsuńPS. Zaczęłam czytać książki i od razu szybciej mi idzie. Zafona przeczytałam w 2 dni ;) I wreszcie skończyłam tę, którą męczyła przez kilka ostatnich miesięcy... ;p
Sol
Cieszę się, że i Tobie podobała się książka :) No i obie zgadzamy się w kwestii okładki - polska wersja jest najlepsza!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Sol: ja też nie wiedziałam :) kupiłam w księgarni "Świat Książki" na Krakowskim w Lublinie, była przeceniona o kilka złotych w porównaniu do zwykłej ceny. Widzisz :) Dobrze jest czytać szybciej, bo więcej książek można przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCinnamon: książką jestem zachwycona, okładką także :) miło mi, że mamy podobne zdanie.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać ;) Super było zobaczyć także zagraniczne wersje okładek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Cassin: czekam więc na recenzję :) Ciekawie było porównać i miło mi było stwierdzić, że polska jest najlepsza :)
OdpowiedzUsuń