Z nowym pokładem motywacji do lektury zaczęłam grzebać na półce i wyciagnęłam Szkołę niezbędnych składników, która kusiła okładką. Podoba Wam się?
Mnie urzekła jakiś czas temu, gdy wypatrzyłam ją na jednym z blogów. Księgarnia na swej stronie kusiła promocją, więc nie było wyjścia i kupiłam. Nie żałuję, bo książka jest świetna. Najogólniej pisząc uczy radości i satysfakcji z gotowania, które jest ukazane jako sztuka oraz pokazuje sposób niespiesznego jedzenia, zachwycania się każdym kęsem, rozkoszy ze spożywania posiłków. W codziennym zabieganiu zapominamy o tym, szykujemy coś szybko do połknięcia, kupujemy fast foody. Jemy, aby zagłuszyć głód, a nie by zachwycić się smakiem. Wiadomo że nie codziennie jest czas na dłuższe gotowane, na spokojny posiłek, ale jak jest czas, to naprawdę warto. Ugotowałam wczoraj sama od początku do końca po raz pierwszy w życiu spaghetti bolognese ( ten przepis jak dotąd przyrządzałam z torebki, nigdy więcej!). Widać, że autorka włożyła w pisanie wiele pasji i pracy.
A na deser serwuję smakowite i pachnące cytaty:
Hmmm- odpowiedziała Claire i podniosła kraba do ust, przymykając ponownie oczy i odgradzając się od otoczenia. Mięso spoczęło na jej języku, a smak całkowicie nią zawładnął, wyrazisty, bogaty i złożony, głęboki jak długi pocałunek. Wzięła do ust jeszcze jeden kawałek i poczuła jak jej stopy wtapiają się w posadzkę, a całe ciało spływa rzeką imbiru i czosnku, i cytrynowego soku, i wina. Nawet gdy już połknęła ten kęs, i następny, i jeszcze jeden, stała dalej i czuła, jak rzeka meandrami dociera do jej palców u rąk i nóg, brzucha i podstawy kręgosłupa, aż stapia wszystkie fragmenty jej ciała w coś ciepłego i złocistego.
Siedzieli przez chwilę w milczeniu i tylko wpatrywali się w talerze. Woń potrawy unosiła się ostatnimi obłokami pary, a masło pobrzmiewało szeptami szalotki i orzechów.
Ostrzegam jedynie przed czytaniem z pustym żołądkiem, gdyż grozi to burczeniem w brzuchu i skurczami aż nie pozostanie nic innego jak wstać i coś zjeść, a następnie móc znowu smakować kolejne zdania i rozdziały, które są ucztą literacką i kulinarną.
W skali od 1 do 6 daję 7 :)
Książka jest powieściowym debiutem pisarki, oby więcej tak udanych debiutów. Z niecierpliwością czekam na kolejny tytuł autorki.
Fotografia pobrana ze strony http://www.sunriverbooks.com/erica-bauermeister.
Fotografia pobrana ze strony http://www.sunriverbooks.com/erica-bauermeister.
Skoro ocena na 7, to może i ja się skuszę:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Właśnie się cieszę, bo schudłam dwa kilogramy. Nie pogadam o przepisach, oj nie:(
OdpowiedzUsuńZapowiada się hmmm... apetyczna lektura:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja nie mam zielonego pojęcia o gotowaniu....a książkę z chęcią kiedyś przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńMimo, że tak wysoko ją oceniłaś, to tematycznie trochę nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę czytać takich książek, bo to grozi kolejnymi kilogramami:)
OdpowiedzUsuńCzytam Twoją recenzję i jak sobie zaczynam wyobrażać jakie pyszności można znaleźć w tej książce, to mimo, że niedawno jadłam śniadanie - zaczyna mi cieknąć ślinka na samą myśl o słodkościach i pysznościach :D
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że czytanie z pustym żołądkiem może być niebezpieczne przy tej lekturze :D
Bardzo ciekawa książka łącząca powieść z miłością gotowania i jedzenia... :)
Ja jestem zauroczona tytułem... :D
OdpowiedzUsuńSol
Ja też Sol/ Alien. :) Tylko te cytaty o jedzeniu o tej porze...
OdpowiedzUsuńHaha, ciekawe ile kg przybywa po tej lekturze. :D
OdpowiedzUsuńP.S. Witam oficjalnie i serdecznie. :)
To jeszcze raz ja. :) Nie jestem pewna czy jesteś chętna na "Wyspę skazańców" czy "Las Zębów i Rąk", po Twoim komentarzu wydaje mi się, że mówisz o "Wyspie...":), ale może ja źle zrozumiałam - ja do oddania mam tę drugą pozycję. :) Więc daj znać proszę czy nadal Cię ona interesuje.
OdpowiedzUsuńDo wszystkich: zachęcam do lektury :) i czekam na Wasze recenzje. Ja jestem książką zachwycona.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście kusi...a na dodatek po przeczytaniu tylko tego krótkiego cytatu, ślinka mi już napłynęła do ust a co dopiero przy czytaniu :) Przyznam że lubię się delektować smakiem i zapachem potraw, z tego powodu zawsze kończę posiłek ostatnia :)
OdpowiedzUsuńDo Dalii: w takim razie polecam koniecznie do przeczytania :) Po lekturze zaczęłam bardziej zwracać uwagę na delektowanie się posiłkiem.
OdpowiedzUsuńlubię takie książki, polecam wszystkie pozycje Sarah-Kate Lynch :)
OdpowiedzUsuńarcher: nie znam jeszcze tej pisarki, ale mam już zanotowany tytuł "Za oknem cukierni", po inne tytuły sięgnę z przyjemnością, bo już przejrzałam listę jej tytułów :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę :) Jest absolutnie cudowna i pełna takich słów... że aż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńKasia: mam podobnie, na pewno wrócę nieraz do tego tomu :)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco. Lubię takie smakowite książki, więc ten tytuł wrzucam do stosu do przeczytania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbursztynowa: książka jest wyjątkowo smakowitym i apetycznym kąskiem literackim :)
OdpowiedzUsuń