Już zapomniałam ile to zajęcie sprawia mi frajdy, daje satysfakcji i jak poprawia nastrój. Pojemnik z serwetkami jest coraz cięższy, bo ilekroć jestem w miejscu, gdzie mogę je kupić, to poluję na ciekawe okazy. Część potrzebuję do decoupage, a reszta przydaje się do dekoracji stołu na różne spotkania i uroczystości. Najbardziej lubię moment, gdy już przyklejone elementy serwetki nadają ostateczny kształt i kolor. Gdy przedmiot zmienia się w coś spersonalizowanego, mojego, nowego. Ten etap diametralnie zmienia dotychczasowy wygląd danej rzeczy, nadaje jej wyjątkowy rys. Moment gdy dodawane są kolejne warstwy lakieru, który podkreśla kolor, jest przysłowiową kropką nad i.
Kilka dni temu wzięłam się za zdobienie deski do krojenia, która od teraz straciła swą podstawową funkcję. Postanowiłam z każdej strony użyć innego motywu, aby urozmaicić. Wykorzystałam moją ulubioną serwetkę z ukochanymi bławatkami, te kwiaty są wyjątkowe, poza tym mam fazę na niebieski. Z drugiej strony deska ma już całkiem inny charakter. Zdecydowanie mniej poważny... Ale przyznam, że wycinanie stokrotek ćwiczyło moją cierpliwość.
Żaby wykorzystałam po raz pierwszy, czekały na to prawie dwa lata... Są cierpliwe. Rok temu z Zakopanego przywiozłam między innymi małą tacę, którą kupiłam z myślą, że odrobinę ją spersonalizuję. Taca z makami jest jednym z pierwszych przedmiotów drewnianych, które przeszły metamorfozę za pomocą decoupage. Wcześniej ćwiczyłam tę technikę na szkle, ale drewno także doskonale się do tego nadaje.
Co istotne taca nie tylko wygląda, ale i spełnia funkcję użytkową. Trzymam w niej cukiernice z brązowym i białym cukrem, akurat miejsca jest na dwie. Nie umiem rysować, nad czym boleję, ale ta pasja nadrabia mi brak umiejętności malarskich. Tutaj mimo braku talentu do stawiania kresek, można stworzyć coś naprawdę ładnego, czasem wyjątkowego. Jak dla mnie fajna sprawa.
Piękności, taką tacę z makami chętnie widziałabym w swojej kuchni. Jesteś zdolniachą, szkoda że ja nie ma takich zdolności.
OdpowiedzUsuńTaka taca marzyła mi się od dawna :) jest bardzo praktyczna mimo niewielkich gabarytów
UsuńPiękne metamorfozy! Chabry urzekające, żabki sympatyczne i pocieszne, no i taca fenomenalna. ;-)) Coś za coś! Mi stawianie kresek przychodzi dużo łatwiej niż decu, bo serwetki zazwyczaj mi się idealnie nie układają na kleju... co widać na moich próbach z tą techniką hahaa ;-))
OdpowiedzUsuńMam słabość do chabrów, są tak piękne. Wyjątkowo wyglądają na polach i łąkach, a w wazonie są niestety nietrwałe. Teraz mogę się na nie napatrzeć do woli. Moje serwetki też się marszczą i nie są perfekcyjnie, ale mi się podobają
UsuńPodziwiam Cię!! Decu to nie moja bajka
OdpowiedzUsuńKażdy lubi coś innego :)
UsuńWłaśnie sobie uświadomiłam, że rok temu kupiłam sobie serwetki, by ozdobić coś tą metodą i... do tej pory tego nie zrobiłam.
OdpowiedzUsuńPięknie wyszły Ci zarówno deska jak i taca :)
Zachęcam do poeksperymentowania :) Warto sprawdzić czy Ci się spodoba takie zajęcie
UsuńNo świetnie! Ja wycinam i szlifuję deski a Ty je ozdabiasz. hihihihi... Wyszły cudnie :)
OdpowiedzUsuńFajnie się zgrałyśmy :) dzięki
UsuńŚliczne. A ja sobie już tyle czasu obiecuję, że kupię jakąś książkę, coby się nauczyć i dalej nic;/
OdpowiedzUsuńMoże to jeszcze nie ten czas... :)
UsuńZupelnie nie znałam tej techniki i szeroko otworzyłam oczy w zachwycie. Pozdrawiam Cię Anetko - Beata
OdpowiedzUsuńZnam ją od niespełna trzech lat, dzięki koleżance. Wzajemnie :)
UsuńSliczne te deski (juz nie do krojenia). Robisz bardzo fajne rzeczy, Aneto. Pozdrowienia Beata
OdpowiedzUsuńFakt deska straciła walory praktyczne, teraz będzie ozdobą :) To jedna deska z każdej strony inaczej zdekupażowana
UsuńTaca jest po prostu prześliczna! Sama kiedyś czytałam o tej technice, ale opis mnie przeraził i troszkę zniechęcił. Nie czuję się na siłach.
OdpowiedzUsuńJa poznałam tę technikę podczas wizyty u przyjaciół, panowie grali w ping-ponga i grillowali, a panie zgłębiały technikę dekupażu :) Miałam wyłożoną kawę na ławę i się nauczyłam
Usuń