.

.

środa, 19 marca 2014

Przepyszne owsiane ciasteczka i ostatnie lektury

Do niedawna nie przepadałam za owsianymi ciasteczkami - powód - nie miałam dobrego przepisu. Odkąd poszukuję innych receptur na słodkości odkrywam wiele nowych blogów i świetnych pomysłów. Postanowiłam przetestować ciasteczka owsiane z bloga zufikowo z tego przepisu, akurat miałam wszystkie składniki w domu, więc dosłownie kilka dni po znalezieniu przepisu wzięłam się za pieczenie. Przyznam, że lekko się stresowałam. Okazało się, że całkiem niepotrzebnie, bo wyszły świetne. Jak dla mnie to idealne połączenie słonecznika, wiórek kokosowych i miodu. Przepis zmieniłam o tyle, że nie podprażyłam słonecznika. Ciasteczka są wyśmienite. Zajadałam się nimi jak szalona.


Zachęcona sukcesem postanowiłam sprawdzić ten przepis. Znowu prym wiodły płatki owsiane, tym razem  z masłem orzechowym, kakao i polane rozpuszczoną mleczną czekoladą. Trochę za długo przetrzymałam je w piekarniku i pierwszego dnia były odrobinę za suche, w kolejne dni nabierały wilgotności i były coraz lepsze. Trzymałam je pod przykryciem, by nie wietrzały. Co za zapach unosił się, gdy podnosiłam klosz, dominował aromat masła orzechowego i kakao. Pyszności. Oba przepisy wejdą na stałe do mojej kuchni.


Cały czas sporo czytam i przyznam,że nie miałam szczęścia w wyborach dwóch tytułów. Mam stary egzemplarz W 80 dni dookoła świata Juliusza Verne'a. Latami zaczytywałam się w jego powieściach o rozbitkach. Szczególnie ukochałam Tajemniczą wyspę, nie zliczę ile razy do niej wracałam. Jednak W 80 dni... mnie nie zauroczyło, wręcz przeciwnie bo zmęczyło i w sumie czytałam, aby doczytać do końca, a nie z zainteresowania co będzie dalej. Mało sympatyczny główny bohater Fileas Fogg, który bez żadnego zainteresowania przemierzał świat, aby tylko wygrać zakład, nie poprawiał sytuacji. Nie polecam, ale nadal zachęcam każdego do lektury Tajemniczej wyspy - jak dla mnie to tysiąc razy lepsze niż wszystkie filmy o rozbitkach. 


Jako wzrokowca łatwo mnie skusić okładką... Przyznaję się bez bicia. Różnie na tym wychodzę, raz lepiej, raz gorzej. Podczas niedawnych zakupów wybrałam między innymi Klub porcelanowej filiżanki Vanessy Greene. Podoba mi się pomysł, bohaterki są sympatyczne, jest szczęśliwe zakończenie. Nie wiem czy wspominałam, ale nie lubię złych zakończeń w książkach. Klub jest typowym kobiecym czytadłem ( w pozytywnym słowa tego znaczeniu, bo nie jest ckliwie i różowo), ciepłym, dobrym na poprawę humoru. Nie czułam fajerwerków, ale nie zawsze trzeba je czuć, by być zadowolonym z lektury. Przyznam, że autorka mnie kompletnie zaskoczyła z  wątkiem małżeńskim jednej z bohaterek. Motyw filiżanek jest kobiecy i jest ciekawie przedstawiony.


Niestety ostatnia lektura mnie zawiodła i to bardzo. Chodzi o Smak szczęścia Santy Montefiore. Wcześniej czytałam Francuskiego ogrodnika i przyznam, że mile wspominam tamten tytuł, jednak Smak szczęścia już nie. Po pierwsze raziło mnie opisywanie na każdym kroku marek i projektantów odzieży, obuwia i torebek Angeliki i jej przyjaciółek. Nie mam nic przeciwko opisywaniu życia bogatych ludzi, ale robienie tego poprzez metki ich rzeczy jest jak dla mnie kompletną pomyłką. Tym bardziej, że naprawdę było to nagminne, w pewnym momencie zaczęło mi już działać na nerwy. Poza tym książka kręci się bowiem wokół tematu zdrady małżeńskiej. Angelika powoli zaczyna się fascynować i stopniowo zakochiwać w pewnym mężczyźnie, którego oczywiście idealizuje i którego porównuje do męża. W tym porównaniu blado wypada mąż jako ten znany, nie wywołujący motylków w brzuchu, a ostatnio zaniedbujący żonę. Kobieta bez większego przemyślenia rzuca się w romans, którego potem oczywiście żałuje. Nie urzekło mnie nic w tej książce, nawet tak podziwiana przez Angelikę Republika Południowej Afryki. Opisy przyrody czy miejsc mi się nie podobały, a lubię dobre opisy. Kompletnie nie podobała mi się książka. Oceniam ją jako słabą.


16 komentarzy:

  1. Powiem tak, gdybym widziała taki okładki, też bym im uległa. Zapraszam do mojego tagu! Jestem baaardzo ciekawa odpowiedzi! Acha, ciasteczka... hmmm... jestem na diecie, więc wypieram ze swej świadomości fakt, że je widziałam...:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne te pytania :) może i ja się skuszę. A ja zaczęłam ćwiczyć, mam nadzieję, że wytrwam

      Usuń
  2. Te ciastka muszą być pyszne :) mi się akrat "w 80 dni..." podobalo :) okładka "Klubu" bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj mam w planach powtórkę z rozrywki w pieczeniu tych jasnych. Okładka z filiżankami jest bardzo ładna.

      Usuń
  3. Owsianki u mnie są grane dość często z dwóch względów: mam chimeryczny stary gazowy piekarnik, a owsiane wychodzą zawsze bez względu na wahania temperatury, no i po drugie - Pan R. bardzo je lubi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne powody :) ale najfajniejsze jest to, że ciasteczka są pyszne. Pokochałam ich smak

      Usuń
  4. A ja wyobraź sobie nigdy nie próbowałam ciasteczek owsianych, ale jestem bardzo ciekawa jak smakują.
    Co do książki-W 80 dni dookoła świata, nie czytałam, ale kiedyś z moim tatą kilkakrotnie miałam przyjemność go oglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zachęcam do upieczenia. W wersji filmowej nie znam, chyba że dawno oglądałam i nie pamiętam.

      Usuń
  5. Chyba jeszcze dzisiaj upiekę te czekoladowe...
    A książki, które kupiłaś... Cóż, nie uznałabym tych okładek za jakoś wybitnie przyciągające uwagę ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyciągająca uwagę jest tylko filiżankowa, o tę mi chodziło.

      Usuń
  6. Przyznam się....... w ostatnim czasie rękodzieło mnie tak pochłonęło, że wolny czas poświęcam głównie tej pasji i w związku z tym braknie mi czasu i chęci na książki. Drugi powód dla jakiego mało sięgam po książki w ostatnim czasie to fakt iż muszę wybrac się do okulisty i później do optyka, mój wzrok wymaga kilku szlifów, w związku z czym po kilku kartkach bolą mnie tak mocno oczy, że książkę odkładam. Ostatnią książkę czytałam miesiąc przez zmęczone oczy :-(( Ujęcie książki z Twoim pieskiem jest kapitalne!! ;-)) Ciasteczka z resztą apetyczne. Nie próbowałam jeszcze takich. Z płatków owsianych robiłam takie ciasteczka o których pisałam tutaj http://nitkowyswiat.blogspot.com/2013/10/jestem-sentymentalna.html zajrzyj, może przypadnie Ci do gustu przepis, ale nie wiem czy skłądniki możesz jeść ;-)) pozdrawiam ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to zdrowie najważniejsze, trzeba do lekarza, nie ma przeproś., trzeba o siebie dbać. W końcu zdrowie mamy jedno. Widziałam przepis, robiłam kiedyś takie bez pieczenia z masłem czy margaryną, ale mi nie smakowały niestety :(

      Usuń
  7. Mmmm... wszystko wygląda apetycznie :D Książki super, piesek cudowny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam do przetestowania przepis, akurat idealny na wiosenny piknik

      Usuń
  8. ciasteczka wyglądają mega smakowicie :)
    a książki jeszcze nie czytałam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I są megasmaczne :) te jasne robiłam już kilkakrotnie

      Usuń