.

.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Jodi Picoult, Deszczowa noc

Fabuła kręci się wokół kontrowersyjnego tematu, co w moim odczuciu nie jest zaletą tej książki. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem aborcji czy eutanazji, bo uważam, że nie ma co się oszukiwać terminologią, bo przecież to po prostu morderstwa. W realnym świecie nie wszystko jest czarno-białe, bo są odcienie szarości. Nie unikniemy tego. Trudno wydawać sądy o innych osobach, gdy nie jest się w ich sytuacji. Człowiek który nie ma bliskiej osoby cierpiącej na bolesną i nieuleczalną chorobę, nie wie co się wtedy odczuwa. Natomiast uważam, że zło powinno się jednoznacznie określać i negować. Nie jestem zwolennikiem "pomagania" chorym ludziom w zejściu z tego świata. Władcą życia i śmierci jest Bóg, a nie człowiek. Książka przypomina mi trochę te wszystkie "wielkie produkcje" typu "Oceans Eleven", gdzie główni bohaterowi popełniają czyny złe moralnie, bo np. planują skok na kasyno czy bank, a widz im kibicuje i na koniec cieszy się, że uniknęli ujęcia przez policję. Nie podoba mi się taki relatywizm. Kropka. Najgorsze jest to, że te relatywistyczne dywagacje zajmują lwią część książki.
Szczerze to irytował mnie strasznie Cameron McDonald i jego niedojrzałe podejście do miłości. Rozumiem, że się zakochał, ale skąd może wiedzieć, że kocha? Natomiast od momentu, kiedy spotkał Mię, to czuje, że to jego druga połowa... mimo, że jeszcze jej nie poznał... Bez komentarza.
Natomiast muszę przyznać autorce, że ma świetny styl. Podoba mi się niezwykle plastyczny opis poszczególnych fragmentów jakby to były właściwie  kadry z filmu, a nie fragmenty powieści. Picoult nie tylko opisuje spotkanie dwóch, osób, nie tylko streszcza dialogi. Pisarka zwraca uwagę na takie drobiazgi jak np. drżenie kolan czy dłoni. Widać u niej większą niż u innych pisarzy wrażliwość na szczegół i umiejętność przekucia tej zdolności na twórczość. Momentami miałam wrażenie, że oglądam film, a nie czytam książkę, bo tak łatwo i dokładnie można zwizualizować sobie wszystko podczas lektury. To ogromna zaleta książki. Właśnie z tego powodu sięgnę po kolejne książki Jodi Picoult.
______________________________________________
Nie będę dzisiaj publikować kolejnego posta, więc robię dopisek do powyższego. Chciałam podzielić się z Wami radością jaka mnie dziś spotkała. Po powrocie ujrzałam na stole grubą kopertę z miłą zawartością. Dotarła do mnie paczka z książkami z wymiany wakacyjnej u Miqaisonfire http://miqaisonfire.wordpress.com/. W środku były aż DWIE książki, dwie zakładki i czekolada ( jakaś wspaniała osóbka telepatycznie domyśliła się, że ostatnio trzymam linię i sprezentowała mi gorzką czekoladę). Przykro mi, ale nie potrafię rozczytać nazwiska, nie było adresu bloga, więc nie wiem, kto sprawił mi tę niespodziankę. Dziękuję Miqaisonfire za zorganizowanie wymiany i osobie, która wysłała mi paczkę. Książek obu nie czytałam, więc już nie mogę doczekać się lektury :) Dostałam dwa kryminały :):):)
Nie wiem kto wpadł po raz pierwszy na pomysł blogowej wymiany książkowej, ale należą się jej/jemu gratulacje, uściski i szacunek za pomysł, czyż nie?

36 komentarzy:

  1. Czytałam również tą książkę i muszę się z Tobą nie zgodzić.
    Temat poruszony w tej książce jest zdecydowanie trafny.
    W czasach, gdy coraz więcej rozmawiamy o eutanazji, musimy o tym rozmawiać i wyrobić sobie opinię na dany temat.
    Myślę, że ta książka nie daję gotowych odpowiedzi, a jedynie zarysowuję, że eutanazja zawsze zostawi po sobie ślad w psychice.
    Rozumiem twoją opinię, jako osoby wierzącej, ale wydaje mi się, że ta pozycja, jest o tyle dobra, że nie daje gotowych odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się wypowiedzieć w kwestii książki, bo jej nie czytała, ale wiedzę, że został tu poruszony bardzo ciekawy wątek, a mianowicie tego, czy świat można ujmować w czarno - białe ramy oraz rozmowy o trudnych kwestiach np. eutanazji. Mam nadzieję, że się rozwinie.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jodi Picoult ma coś w sobie że gdy czytam jej książki to od razu się wyłączam....

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też miałam film w głowie i zgadzam się, że Picoult ma fajny styl, u mnie recenzja 'Drugie spojrzenie'

    OdpowiedzUsuń
  5. o, a w 'Drugim spojrzeniu' drażniła mnie miłość do ducha...

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że mamy podobny światopogląd na temat końca i początku życia. Jakoś miło mi to było przeczytać, zwłaszcza, że ciągle stykam się z wyznawcami innych etyk.

    Co do samej recenzji - cóż - trudno mi się ustosunkować, bo książki nie czytałam. Może właśnie chodzi o to, o czym napisała biedronka...?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam zamiar przeczytać Deszczową noc w ramach wyzwania Od zmierzchu do świtu, ale odkładam i odkładam... może Twoja recenzja mnie zmobilizuje...

    OdpowiedzUsuń
  8. Anetko, tak się cieszę, że zamieściłaś tę recenzję! Jestem po lekturze "Kruchej jak lód" i "Bez mojej zgody". Niby różne, a podobne. Mam dwie ostre recenzje w raptularzu, a nie zamieściłam na blogu, żeby nie psuć humorów zwolennikom Picoult. Upieram się jednak przy tym, że świat powinien być czarno-biały, nawet jeśli się czasem nie udaje. Jednak nazywajmy rzeczy po imieniu i nie dajmy sobie wmówić, że nienormalne jest normalne. W obu wspomnianych przeze mnie pozycjach narracja jest tak prowadzona, że współczujemy bohaterom, płaczemy nad ich niedolą, a przyczyny zostają gdzieś w tle, bez dopowiedzenia. W jednej zmierzymy się z procesem z tytułu niedobrego urodzenia - prawie dałam się nabrać, że matka podjęła słuszną decyzję. Gdyby dowiedziała się wcześniej o wadzie genetycznej dziecka, dokonałaby aborcji! Przejrzałam wszystkie dostępne recenzje i nie natknęłam się na żadną krytyczną! Ani słowa o Bogu, religii, bez sprzeciwu wobec aborcji! Czyli wszystkie recenzentki zgadzają się z tym, że można eliminować niepełnosprawne dzieci. Zrobiło mi się słabo, nie mogłam sobie z tym poradzić. Druga to znowu proces o odzyskanie prawa do decydowania o swoim ciele. Anna została genetycznie zaprogramowana, by być dawcą dla chorej na białaczkę siostry. Brak odpowiedzi na pytanie, skąd wzięło się całe zło - niemożność dokonania dobrego wyboru. W momencie wyhodowania kilku embrionów wybrano najlepiej genetycznie pasujący i wszczepiono go podczas zabiegu in vitro. (a co z pozostałymi?) Komu i dlaczego zależy na promowaniu in vitro, a przemilczaniu chociażby naprotechnologii? Bez komentarza. Nie byłoby problemów kukułek, surykatek, wynajmowania brzuchów i dochodzenia praw w sądach, gdyby człowiek nie manipulował w obszarze genów. Zabierałam głos w tej sprawie z okazji obejrzenia "Eugeniki" i rozmowy z Grzegorzem Braunem. Ten wpis będzie pewnie kijem wetkniętym w mrowisko, ale może tak ma być. A Picoult ma przyzwyczajać Polaków do tego, co już na Zachodzie jest normą, np. 75% procesów j.w. w USA kończy się wielomilionowymi odszkodowaniami. A nasz naród tkwi w ciemnościach... DZIĘKI, ANETKO!

    OdpowiedzUsuń
  9. nie wiem jak to Judi Picoult robi, ale zawsze znajduje i porusza takie tematy, że trudno przejść obok jej książek obojętnie !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jodi Picoult i mnie nieco zaintrygowała. W "Bez mojej zgody" - jedynej książce tej autorki, którą miałam okazję przeczytać - nie podobało mi się kompletnie całkowicie sztuczne zakończenie, ale poruszył mnie język, dbałość o szczegóły, o której piszesz oraz niebanalność historii opowiedzianej przez autorkę.

    Również jestem przeciwnikiem zarówno aborcji, jak i eutanazji. Przyznam, że z "in-vitro" mam pewien problem, bo z jednej strony wiem, że zarodki giną (wcale nie w naturalny sposób, jak to próbują nam wmówić niektórzy), ale widzę piękne, zdrowe dzieci i ich szczęśliwych rodziców i rozumiem, że nie myślą o tym ile istnień musiało zginąć, by oni mogli być tu gdzie są, z własnym potomkiem.
    Ale aborcja oraz eutanazja to zabójstwo i to zarówno w moralnym, jak i prawnym sensie, więc nie rozumiem tych wszystkich głosów "za". Wydaje mi się, że tacy ludzie nigdy nie mieli nikogo bliskiego, kto byłby ciężko chory, albo zbyt szybko stracili nadzieję. Ja sama, jeszcze jako dziecko, przeżyłam śmierć mojej ciężko chorej babci, a niedawno po długiej chorobie zmarła mi ciocia. Nikt z mojej rodziny, ani ja sama nawet przez minutę nie pomyśleliśmy, że można by naszym bliskim "ulżyć w cierpieniu", jak niektórzy to nazywają. Do samego końca, do ostatnich chwil miałam nadzieję, która wcale nie skończyła się z telefonem ze szpitala, iż to już koniec, iż one odeszły - nawet wtedy miałam nadzieję, że to tylko tragiczna pomyłka, że żyją i walczą dalej, a ja mogę je wspierać.

    I chyba nawet sam czyn morderstwa nienarodzonego dziecka, czy schorowanego bliskiego nie jest w tym wszystkim najgorszy - najbardziej dramatyczna jest jednak utrata nadziei.

    Ach, dobrze, że są jeszcze książki, które potrafią wywołać takie emocje i prowokują dyskusje na poważne tematy - bo chyba przede wszystkim o to chodzi Picoult w jej powieściach.

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja może zacznę od końca :) Mianowicie cieszę się, że wymianka okazała się trafna :) Tak się składa, że akurat osoba chciała pozostać anonimowa, więc nie powiem Ci kto sprawił Ci taki prezencik :D A z tą czekoladką to faktycznie się udało... jej :)

    Co do Jodi Picoult... masę jej książek teraz widzę recenzowanych, więc i pewnie na mnie coś przypadnie. Na razie czytałam tylko jedną jej książkę "10 krąg" z tego, co pamiętam. I to już całkiem dawno temu. Muszę przyznać, że wtedy byłam zachwycona nią, bardzo mi się podobała.

    Odnośnie tego, co napisałaś... to faktycznie, masz całkowitą rację i ja mam takie same przekonania. Aborcja i eutanazja to jest morderstwo. Nie ma co tego owijać w bawełnę, po co komu słodkie słówka, skoro nie będą prawdziwe. Zastanawiając się kiedyś nad 1 tematem, doszłam do wniosku, że da się zrozumieć aborcję jeśli dziecko pochodzi z gwałtu, czy jeśli życie matki jest poważnie zagrożone. Nie mówię płód, bo dla mnie od samego poczęcia jest to dziecko, nieważne, że nie wygląda.

    Bardzo dobra recenzja, naprawdę.
    Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejna pozycja Jodi Picoult do przeczytania...Recenzja niezwykle zachęcająca!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostały mi chyba trzy czy cztery książki Picoult,których nie czytałam.Pozostałe znam,mniej lub bardziej zapadły mi w pamięć.Za najlepszą uważam do tej pory "Bez mojej zgody".Najsłabsza według mnie,to "Drugie spojrzenie",historia z duchami nie przemawia do mnie.
    Jedno jest pewne,obok jej książek nie można przejść obojętnie.
    Ostatnia powieść jaką czytałam i napisałam swoją o niej opinię,to "Linia życia".
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Do Biedronki: każdy ma prawo do własnego zdania, a blog daje możliwość dyskusji i to mi się podoba. Masz rację z tym, że książka nie daje gotowych odpowiedzi, tylko bardziej zarysowuje.

    Do Czytanki: ciekawy i kontrowersyjny temat. Jest mi bardzo miło, że temat tak się rozwinął. Tyle slyszałam o tej autorce, że po prostu poczułam się zmuszona do wypożyczenia jej książki z biblioteki.

    Do Pisanego inaczej: mnie zachwycił styl pisania autorki, bo dosłownie można poczuć się jakby oglądało się film, a nie czytało książkę. To niemały talent.

    Do Bluedress: niesamowity jest styl Picoult, jak ona to robi, że tak potrafi niepodzielnie zawładnąć wyobraźnią czytelnika?

    Do Oleńki: mi miło czytać i wiedzieć, że nie tylko ja tak uważam. Przyznam szczerze, że początkowo wahałam się nad recenzją w takiej formie, ale nie żałuję jej opublikowania. W końcu po to założyłam bloga, aby zamieszczać tutaj moje opinie nt. lektur. Gdybym nie napisała o tym relatywizmie, to nie byłaby szczera recenzja. A chcę pisać tylko prawdziwe recenzje.

    Do Jjon: zachęcam do wyrobienia sobie własnego zdania nt. tej pozycji oraz autorki.

    Do Książkowca: tak jak pisałam Oleńce, także wahałam się nad tak ostrą w ocenie recenzją, ale nie żałuję. Zachęcam i Ciebie do opublikowania tych mocnych recenzji z raptularza :) Chętnie przeczytam. Dziękuję za miłe słowa :) Ja także uważam, że należy nazywać rzeczy po imieniu i nie zamieniać nienormalnego w normalne. Bardzo irytuje mnie takie prowadzenie narracji, że współczujemy postępującemu źle bohaterowi i jeszcze trzmamy kciuki, by nikt go za to nie ukarał. To nieuczciwe wobec czytelnika. Każde życie jest święte i tylko Bóg może je odebrać. Rodzice często modlą się o zdrowe dziecko, a czasem rodzi sie niepełnosprawne, ale czy fakt iż nie jest tak zdrowe i sprawne jak my uprawnia nas do eleminowania czyli zabijania takich osób??? Kto dał nam takie prawo? Sami je sobie uzurpujemy. Jest wspaniała książka Terakowskiej "Poczwarka" - tam młodemu małżeństwu rodziła sie córeczka z zespołem Downa, ojciec początkowo ją odrzucił, ale potem zaakceptował. Polecam ten tytuł. "Poczwarka" jest bardziejwartościowa niż "Deszczowa noc". Picoult oswaja z tymi tematami w sposób niebezpieczny, to mi się nie podoba. Jeśli w kolejnych jej książkach będzie podobnie, to nie bedę więcej siegać po tę autorkę. Dziękuję za wsparcie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Do Toski82: masz rację, nie da się przejść obojętnie. Porusza kontrowersyjne tematy, więc nie da się zająć własnego zdania.

    Do Claudette: język i dbałośc o szczegóły to bezsprzeczne zalety pisarki. Niewielu pisarzy ma taki talent. Ja także nie rozumiem jak można pochwalać zabójstwa. W głowie mi się to nie mieści. Prokurator oskarżała Jamiego, że być może udałoby się znaleźć lekarstwo na chorobę Maggie. Przyszłośc jest nieznana, więc jaką Jamie mógł miec pewność, że za krótki czas nie będzie lekarstwa, które uleczy jego żonę? Skąd mógł miec pewność, że nie zdarzy się cud i żona wróci do zdrowia? Przecież medycyna zna takie przypadki cudownego, nie dającego sie wyjanić medycznie ozdrowienia. On zabrał żonie tę szansę. Obawiam się, że Picoult nie zależy na wywołanie dyskusji nt. kontrowersyjnych tematów, bo przecież sąd uniewinnił Jamiego. Obawiam się, iż jest tak jak pisze Książkowiec, że oswaja ludzi z takimi zagrożeniami jak aborcja czy eutanazja. Ale by to sprawdzić przeczytam jeszcze minimum 2 jej książki.

    Do Miqaisonfire: Trafiła idealnie i z książkami i z czekoladą :) Jako fanka twórczości Agathy Christie chętnie przeczytam nieznany mi dotąd tytuł.
    Zgadzam sie całkowicie, że owijanie w bawełnę to duży błąd. Uważam, że niebezpieczne jest także używanie terminów aborcja czy eutanazja, bo to oswaja ludzi z tym zjawiskiem. Gdyby politycy i wszyscy mówili prawdę czyli gdyby dyskutowano o morderstwach, to ludzie spojrzeliby bardziej obiektywnie. A powyższe terminy niwelują obiektywizm.

    Do Isadory: czekam na Twoją recenzję i wrażenia z lektury :)

    Do Evity: zgadza się, nie da się przejść obojętnie. Picoult zmusza do zajęcia własnego zdania, d wypowiedzenia się na opisywany przez nią kontrowersyjny temat.

    OdpowiedzUsuń
  16. DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA OPINIE, NIE MYŚLAŁAM, ŻE UDA MI SIĘ WYWOŁAĆ TAK CIEKAWĄ I WAŻNĄ DYSKUSJĘ.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeszcze nie miałam przyjemności czytać nic tej autorki a zabieram się do tego już kawał czasu. Chyba mam ślimacze ruchy :/. Zaciekawiłas mnie swoją recenzją i jak najszybciej postarm się przeczytać książkę.

    Piękna niespodzianka, takie rzeczy ciesza moje serce :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. I o to chodzi, Aneto - żeby pisać TAKŻE o emocjach, jakie książki wywołują, o tym, co w nich denerwuje, a co zachwyca.

    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  19. W bibliotece czeka na mnie egzemplarz "Jesieni cudów". Będzie to moje pierwsze spotkanie z twórczością Jodi Picoult. Mam nadzieję, że się uda i wkrótce sięgnę także po "Deszczową noc".

    OdpowiedzUsuń
  20. Hm... Już wiem, o co chodziło w Twoim komentarzu. Temat ciężki i trudny, rozumiem Twoje zdanie. Myślę, że Picoult nie chodziło o przekonanie czytelnika do swojej racji, ale o zmuszenie do myślenia nad różnymi stronami tematu, choć książki nie czytałam, więc trudno mi zgadnąć. Ale tak było w "Dziesiątym kręgu" - raczej chciała skłonić do zastanowienia się nad pewnym problemem. Na pewno takie decyzje, jak te, które podejmują bohaterowie nie są łatwe. Ja zawsze staram się zachować jak najbardziej osobiste podejście do każdego problemu - bo tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono...

    OdpowiedzUsuń
  21. Do Natuli: ja także dłuższy czas zabierałam się do Jodi Picoult, tyle teraz recenzji jej twórczości na blogach, że nie sposób się nie skusić. Jestem ciekawa Twojej opinii.

    Do Oleńki: właśnie, bo to także ważne :)

    Do Deline: jestem ciekawa Twojej opinii nt. pisarki. Czekam na recenzję.

    Do Niedopisania: mam nadzieję, że masz rację i że autorce chodziło bardziej o skłonienie do zastanowienia nad problemem, bo jeśli nie i jest tak jak się obawiam ( co sprawdzę po lekturze kolejnych minimum 2 książek), to nie wrócę więcej do tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  22. Anetko, jestem mile zaskoczona poziomem dyskusji! Każdy wypowiada się zgodnie ze swoimi odczuciami, a nikt nikogo nie atakuje. Bałam się tego, co zdarzało się na innych blogach. Jesteś budującym przykładem, że moje raptularzowe recenzje mogły się ukazać bez obelg i wymyślania od moherów, ciemnogrodu... Już myślałam, że jestem jakaś nienormalna. O eutanazji myślałam z dawką tolerancji, że niby nie wiadomo, co umierający by wybrał... Tak trwałam do momentu, gdy w ubiegłym roku uśpiłam moją kochaną sunię. Była wcześniej operowana, rak wrócił, cierpiała straszliwie i cicho. Myślałam, że uwalniam ją od cierpienia, a tymczasem płaczę do tej pory i widzę jej oczy. Może chciała pożyć jeszcze jeden dzień, może chciała jeszcze poczuć głaski... To straszne doświadczenie nauczyło mnie, że eutanazja jest zabijaniem. Czy naprawdę musimy przeżyć, żeby to nazwać? A jeżeli chodzi o in vitro, to wcale autorka tego nie roztrząsa. Jej chodziło o proces, a na Zachodzie takie zapłodnienie to już norma. Władza, gdy chce coś wprowadzić, to wywołuje potrzebę i gra na naszych uczuciach(te biedne małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci), a potem "dla naszego dobra" zgadza się. Tak naprawdę, to nikt nie dba o szarego obywatela, tylko o inne pary, które chcą mieć potomstwo, a nie mogą. Im nawet naprotechnologia nie pomoże. I o tym właśnie pisać nie można.
    Powtórzę się, ale cieszę się z tego wpisu:)))

    OdpowiedzUsuń
  23. widzę, że się wywiązała piękna dyskusja, chyba muszę w końcu przeczytać tę książkę skoro porusza taki kontrowersyjny temat

    OdpowiedzUsuń
  24. Z tą autorką spotkałam się tylko raz, w ubiegłym roku przy okazji "Czarownic z Salem Falls". Nastawiałam się wtedy na lekkie, kobiece czytadło, a dostałam naprawdę dobrze napisaną książkę, dające do myślenia. W dodatku stanowiące efekt pracy 25 osób. Pewnie jeszcze sięgnę po jej twórczość.

    A co do wymianki: to rzeczywiście świetny pomysł :) Przy okazji zapraszam na akcję "Książka na wakacjach" u siebie. Widzę, że Natalii 5 już masz, ale może zainteresuje Cię 44 Scotland Street?

    I jeszcze jedno: kiedy weszłam na Twojego bloga nie mogłam nie zwrócić uwagi na ten cudowny parapet! Uwielbiam storczyki, chociaż nie postawiłabym ich na półce z książkami, za daleko od okna. A Ty masz dwie przyjemności w jednym miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Do Książkowca: mnie także bardzo cieszy, że każdy wypowiada swe zdanie kulturalnie i zszacunkiem dla opinii innych. Czekam w takim razie na Twoje recenzji Jodi Picoult :) To przykre ale rzeczywiście polityków szary obywatel interesuje na moment przed wyborami. Dziękuję raz jeszcze za budujące słowa :)

    Do Magdy: przez myśl mi nie przeszło przy publikowaniu posta, że zaistnieje tak ważna i kulturalna dyskusja. Czekam na Twoją recenzję.

    Do Magdy: pisarka ma dobry warsztat literacki. Zajrzę na Twojego bloga za chwilę :)

    A propos zdjęcia, to książki mają stałą miejscówkę na półce, a powyższa stylizacja powstała chwilowo na potrzeby blogowe. Długi czas szukałam pomysłu na fotografię książek, która będzie pasowała do bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Anetko, gdyby było tak jak się obawiasz i książki miałyby być czystą agitacją dla jakichś poglądów, to i ja bym już ich nie czytała, bo bardzo nie lubię czuć się manipulowana. Na razie czytałam zaledwie - czy może aż - cztery: "Bez mojej zgody", "Dziesiąty krąg" (tu kwestia granicy między gwałtem a zwykłym seksem), "Karuzelę uczuć" (o problemie dwóch połówek i samobójstwa) i "Czarownice z Salem Falls" (kwestia molestowania seksualnego). Może taki, a i nie inny dobór książek sprawił, że póki co aż tak nie odczułam kontrowersyjności tematów. Póki co stawiam wciąż na to, że autorka tematy dobiera pod kątem skandalu - bo kontrowersja przyciąga, chce zmusić do przemyśleń, ale patrzy też na poczytność ;) Jeśli się pomylę i zniechęcę... Ech, tylu jest innych autorów :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Do Niedopisania: wolę się mylić, ale ta książka mnie zirytowała i zbulwersowała, dlatego tak mocna recenzja i moje komentarze. Ja także nei lubię czuć się manipulowana. Skandale zapewniają reklamę i większą sprzedaż, więc to sie opłaca, to prawda. Mam nadzieję, że masz rację. Ciekawi mnie mój odbiór kolejnych książek Jodi Picoult. Na szczęście na brak autorów nie możemy narzekać i każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam Picoult. A zaczęło się w sumie od filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Anetko dziękuję za twoją wspaniałą recenzję i za Twoją odwagę w wypowiadaniu swojego zdania. Bardzo mi tym zaimponowałaś.
    Nie czytałam tej książki,więc nie mogę się w tej kwestii wypowiedzieć. Ale w sprawie aborcji i eutanazji mam takie samo zdanie. Też uważam, że pewne rzeczy należy nazywać po imieniu i doszukiwanie się usprawiedliwienia stawia ten problem rzeczywiście na płaszczyźnie bardzo niebezpiecznego relatywizmu.
    Może niektórzy uważają, że świat może być szary. Jednak Biblia mówi wyraźnie: "Niech wasze słowa będą tak-tak, nie-nie." Nie ma tu miejsca na szarość. Trzeba się opowiedzieć po którejś stronie. I ja opowiadam się za życiem.
    Podobnie zresztą jak w kwestii zapłodnienia in vitro. Rozumiem bardzo dobrze takie małżeństwa, sama byłam w podobnej sytuacji. Ale jest inny sposób. Może trudniejszy. Adopcja. Są dzieci, które potrzebują rodziców i są rodzice, którzy potrzebują dzieci.
    Należy tak żyć, aby innym z nami było dobrze. Nie można być egoistą i myśleć tylko o sobie.
    Co do książek Picoult - wypożyczyłam niedawno "Bez mojej zgody" i sama jestem ciekawa swoich wrażeń związanych z lekturą.
    Czytałam "Zagubioną przeszłość" i teraz w kontekście tego co napisałaś przyszło mi do głowy, że w jakiś nieuchwytny sposób sympatia autorki była po stronie ojca, który porwał dziecko i to właśnie jemu w jakiś naturalny sposób kibicowałam. Choć intuicyjnie czułam, że moja sympatia mimo wszystko powinna być po stronie matki.
    Muszę zwrócić baczniejszą uwagę na sposób podejścia autorki do tych kontrowersyjnych tematów.
    Jeszcze raz bardzo dziękuję za Twoją recenzję i wszystkim za wspaniałą, kulturalną dyskusję.
    A książkę postaram się przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  30. Do Bujaczka: nie wiedziałam, że ekranizowana książki tej autorki.

    Do Balbiny64: dziękuję za miłe słowa. To prawda Biblia mówi jednoznacznie o czarno-białych zachowaniach i słowach. In vitro to zbyt duża ingerencja w sferę zależną jedynie od Boga. Zgadzam się z Tobą, że dobrym wyjściem jest adopcja. Natomaist ludzie są niestety egoistami i robią pewne rzeczy, aby to im było dobrze i wygodnie, nie interesuje ich dobro innych. To przykre, ale często tak jest. Poza tym przyjemniej i sprawniej jest zrobic cos łatwego, trudniejsze rzeczy wymagaja wysiłku, czau i pracy, a nie każdy wybierze trudniejsze. Czekam na Twoje recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Anetko- widze ,że goraca dyskusja się wywiązała.
    Moim zdaniem cenne sa recenzje w których piszemy właśnie o swoich odczuciach i emocjach jakie nam towarzyszyły podczas czytania książki.No i nie mozna bać się wyrażania swojego zdania.nie mozna bac się kkrytyki.I dla Ciebie wielkie brawo za to!!!!:)

    Jeśli chodzi natomiast o sama eutanazje-to każdy ma swoje zdanie.Picoult nie narzuca nam swojego sposobu myślenia.Ona po prostu stawia pytania,przedstawia okreslony przypadek i skłania do myślenia.I to bardzo skutecznie skłania.Ja do tej pory myśle o książce.I mam wrażenie ,że z każdym dniem są to myśli bardziej dojrzałe.Trochę żałuje,że napisałam ta recenzje tak na gorąco.Myślę ,że teraz wyglądałaby nieco inaczej.

    Jakie mam zdanie w sprawie eutanazji?Jako wieloletnia wolontariuszka w hospicjum-uważam,że powinna być możliwa. Widziałam tyle cierpienia i bólu.Ludzkich dramatów... Dlatego mam takie zdanie.Wcześniej nigdy o tym nie myślałam.Dopiero gdy jako nastolatka trafiłam w to miejsce-mój cały dotychczasowy światopogląd legł w gruzach.Dlatego teraz uważam,że gdy nie ma juz lekarstwa,dgy śmierć zbliża sie wielkimi krokami,gdy nasze ciało niszczeje i trawi nas ból-powinno być jeszcze jedno wyjście.Ale od razu zastrzegam-nie wiem czy gdybym ja albo moi bliscy byli w takiej sytuacji,czy myslałabym tak samo.Człowiek ma zaburzony obraz myslenia gdy przysłaniaja go silne emocje.
    No i dodam,że mysląc o etanazji mam na myśli tylko okreslone przypadki.W warunkach szpitalnych badz hospicjum.Nie popieram tego co zrobił Jamie w ksiażce.

    MAm nadzieje Anetko,że zrozumiesz mój tok myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  32. Pytałas czy czytałam -'Jestem nudziarą'- chyba czytałam.Ale dosć dawno.

    Co do keranizacji ksiażek Picoult-o czym wsponiała Bujaczek. Jest ekranizacja 'Bez mojej zgody'.Ale troche odbiega od książki-zwłaszcza jesli chodzi o zakonczenie.Wiec nie wiem czy warto..

    OdpowiedzUsuń
  33. http://miqaisonfire.wordpress.com/2011/06/09/20-chwila-prawdy/
    Żeby nie umknęło :D - zaproszenie dla Ciebie do wzięcia udziału w tej 'zabawie' :)

    OdpowiedzUsuń
  34. My biedne kobiety! I właśnie dlatego mężczyźni zostali stworzeni - żeby chronić nas przed robactwem :D
    Cieszę się, że sprawiłam Ci radość zaproszeniem do tej zabawy i mam nadzieję, że z niego skorzystasz :)
    "Brygady RR" nie kojarzę, ale "Gumisie" oo tak:) Zdecydowanie uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  35. Książki nie czytałam ale twoja recenzja bardzo mnie zachęciła. Jej tematyka jest zdecydowanie dla mnie, choć zgadzam się że zarówno aborcji i eutanazji nie można określać jedną miarą. Wszystko zależy od wielu czynników. Ostatnio czytam same pozytywne opinie o powieściach tej autorki więc jak najszybciej musze się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  36. Do Panny M: temat kontrowersyjny, ale warto, by każdy wyrobił sobie własne zdanie.

    OdpowiedzUsuń