Tegoroczna jesień nas rozpieszcza, szczególnie ostatnie dni. Jest ciepło, słonecznie, kolorowo, bo liście już zmieniają kolor i robi się coraz bardziej szeleszcząco pod stopami, co bardzo lubię. Poranki oczywiście są chłodniejsze, więc wychodząc rano z domu, otulam się apaszkami, nakładam kurtkę lub płaszcz, kilka razy zdarzyło mi się też nałożyć rękawiczki. Potem w ciągu dnia jest już przyjemnie i spokojnie można wracać w samym swetrze czy bluzce. Mam ostatnio sporo na głowie i zapomniałam jak piękny czas roku teraz mamy. Warto choć trochę, na miarę możliwości, go celebrować i cieszyć się darami jesieni, zanim niebo zasnuje gęsta, stalowa powłoka i zaczną z niego spadać krople, coraz większe i coraz szybciej. Wtedy też jest miło, ale dopiero gdy jest się w ciepłym pomieszczeniu, a zmarznięte uprzednio dłonie są rozgrzane, a przemoczone stopy wysuszone. Kto nie ma kaloszy, proponuję odhaczyć ten zakup. A teraz delektuję się piękną, polską, złotą jesienią.
Zajadam się orzechami laskowymi, które teraz smakują inaczej, są bardziej wilgotne i miękkie, najlepsze po prostu. Jak tylko kończy się zapas, wybieram się na targ po kolejne.
Świetne pomarańczowe wszechstronne w kuchni warzywo, które można przyrządzić i na słono i na słodko. Preferuję zupy dyniowe na słono, ale moja babcia robiła fenomenalną zupę na słodko z tak zwanymi kluskami rwanymi, to dopiero było mistrzostwo. Polecam też placki dyniowe, które robi się identycznie jak ziemniaczane, tylko zamiast ziemniaków dajemy dynię. Smaczna jest także marynowana. A moja mama robi fenomenalne gęste soki dyniowo-pomarańczowe, dyniowo-żurawinowe, dyniowo-śliwkowe, dyniowo-jabłkowe. Soki są o niebo lepsze od tych kupnych. Ciasta z dynią jeszcze nie jadłam, ale mam w planach.
Październikowy przegląd ulubionej prasy. Przyznam, że od pewnego czasu nie oglądam wiadomości, nie czytam prasy ani portali, gdzie opisywane są bieżące wydarzenia (czytaj kroniki zdarzeń i wypadków oraz subiektywnie przedstawiane wydarzenia) i jestem dzięki temu spokojniejsza i szczęśliwsza.
Nie mogę się napatrzeć na różnorodność kolorowych liści. Jest ich tak wiele, że można by fotografować i fotografować, bo prawie każdy przyciąga uwagę.
Trujący i niejadalny, ale jaki fotogeniczny.
Jesienne światło jest wyjątkowe. Bardzo lubię przy nim fotografować, zdjęcia wychodzą niezwykłe, tylko o tej porze roku jest takie światło.
Niby taki typowy widok - drzewo pokryte masą żółtych liści - ale nie potrafię przejść obojętnie :)
Na koniec to co bardzo lubię czyli dywany kolorowych i szeleszczących liści. Od dziecka tak mam, że lubię szurać stopami, gdy idę takim miejscem. Im głośniejszy szelest, tym lepiej. Im grubsza warstwa liści, a one bardziej suche, tym lepiej.
To prawda tegoroczny jesienny październik sprawił nam przynajmniej na początku dużą niespodziankę i radość.
OdpowiedzUsuńJa też uwijam z aparatem.
Jak patrzę na Twoje Cztery katy to mi żal, bo pod przymusem męża oddałam ostatnio wszystkie swoje na makulaturę. A teraz żałuję, że się dałam sprowokować.
Pozdrawiam jesiennie.
Bardzo lubię jesień, jest fotogeniczna, kolorowa, nostalgiczna, spokojna i generalnie piękna. A propos czasopism - u mnie też uzbierała się sterta, ale nie ma szans, bym się jej pozbyła. Natomiast mam w planach jakieś nowe miejsce na nie, chyba jakaś skrzynka drewniana na kółkach. Lubię przeglądać też archiwalne numery, więc nie zamierzam się ich pozbywać.
OdpowiedzUsuńDobrze, że przypominasz nam o tym, że mamy się rozejrzeć, w końcu taki klimat trwa bardzo krótko. Już niebawem drzewa będę gołe i kolory znikną :-)
OdpowiedzUsuńDrzewa z samymi gałęziami bez liści będą ponure i smutne. Teraz jest najpiękniejszy czas jesieni
UsuńPiękne zdjęcia! A jeszcze kasztany jesienne, to na szczęście i na energię.
OdpowiedzUsuńA z dyni to ja bardzo lubię racuchy i pestki :)
Kasztany też lubię zbierać, zostało mi to od dziecka. Pestki z dyni są pyszne.
UsuńI tym sposobem narobiłaś mi ochoty na spacer. Jutro pójdę - oby tylko nie padało.
OdpowiedzUsuńU mnie pogoda od wczoraj się popsuła, do pada niestety
Usuń