Swego czasu bylo megagłośno o Danie Brownie i przede wszystkim jego Kodzie da Vinci. Załapałam się całkiem przypadkiem do kina i nudzilam się wtedy przeokropnie i irytowałam, ale głupio było mi wyjść, bo dostałam bilet, a nie kupiłam. Mnóstwo znajomych zachwycało się książką. Wszędzie słyszałam ochy i achy. Aktualnie gospodaruję sporą ilością wolnego czasu i przy ostatniej wizycie w bibliotece coś mnie tknęło, by sięgnąć na półkę pod "B". Aby zachować chronologię, to wypożyczyłam Anioły i demony. Tak z czystej ciekawości. W końcu chciałam się przekonać na własnej skórze jak pisze ten bestsellerowy autor. Fabuły streszczać nie będę, napiszę o wrażeniach. Cóż może nie żałuję, że przeczytałam, ale absolutnie szału nie ma. Sporo mogę zarzucić temu tytułowi. Zbyt dużo sensacji, to zdecydowanie nienaturalne i sztuczne podobnie zresztą jak amerykańskie filmy akcji. Fabuła jest mocno naciągana, bo jak to tak, aby w ciagu 24 godzin przebyć tysiące kilometrów nowoczesnym samolotem, w ciagu kilku godzin krążyć po Rzymie rozwiązując zagadki sprzed wieków, co godzinę próbować powstrzymać mordercę, wypaść z helikoptera i przeżyć ( bez spadochronu, a mając jedynie małą płachtę materiału) ? Zbyt dużo się dzieje w niewielkim odstępie czasu jak dla mnie, sztuczne skumulowanie wydarzeń. Moim zdaniem Brown przegiął też z tajemnicą papieża, że niby miał dziecko poczęte metodą in vitro. Po co te obrazoburcze motywy? Nie rozumiem tego i nie podobają mi się. Pomysł na książkę był ciekawy, wynalezienie antymaterii i porwanie, by dokonać zamachu, oraz ujawnienie się iluminatów po czterech stuleciach, ale reszta to już niezbyt. Brown przedobrzył z realizacją. Raczej nie polecam. Przekonałam się na własnej skórze, że po kolejne książki tego autora nie warto siegać.
Zdjęcie pobrane ze strony http://www.wiadomosci24.pl/artykul/anioly_i_demony_browna_pelne_bledow_48961.html
Mnie tam się podobało, chociaż autor faktycznie upchnął bardzo dużo akcji w krótkim czasie, co zmniejsza realność powieści. Ale są różne gusta, nie każdy musi lubić takie klimaty ;)
OdpowiedzUsuń,,Kod da vinci'' czytałam i budził zainteresowanie jak również kontrowersje. Ciekawa jestem czy ta pozycja też wywołuje skraje emocje. Z twej recenzji wynika, że tak. Z chęcią i ja się o tym przekonam.
OdpowiedzUsuńdodajmy, że wszystkie jego książki są właściwie takie same...
OdpowiedzUsuńDusia: każdy ma swój gust, mnie się niezbyt podobało :)
OdpowiedzUsuńcyrysia: ta pozycja wywołuje mniej skrajne emocje, bo oprócz motywu z dzieciem papieża przedstawia kościół w dobrym świetle :)
Kasiek: podobno to "Kod da Vinci" jest mocno kontrowersyjny, co zresztą zauwazyłam w kinie
Nie czytałam, ale z ciekawości sięgnę. Co do tej książki muszę wyrobić sobie sama opinię:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Jeśli chodzi o "Kod" i "Anioły", to ta druga jest zdecydowanie lepsza. Mnie się bardzo podobała. Akcja była wciągająca i tajemnicza. W trakcie czytania nie zwracałam za bardzo uwagi na logikę niektórych wydarzeń. Grunt, że były niesamowicie niezwykłe. W Browna jednak trzeba "wejść". Nie wszystkim podobają się jego książki - fakt, że za dużo wydziwia i próbuje wywołać sensację kontrowersyjną fabułą. Ale wg mnie umie pisać kryminały.
OdpowiedzUsuńFilm oglądałam i podobał mi się, ale chyba dla tego, że grał w nim Tom Hanks :). Do książki mnie jakoś nie ciągnie, a po Twojej recenzji to już w ogóle za powieść się nie zabiorę - a po co sobie nią głowę zawracać...
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka lat temu i pamiętam, że nawet mi się podobało. Rzeczywiście, fabuła przypomina nieco scenariusz amerykańskich filmów akcji, ale trzeba przyznać, że książka trzyma w napięciu i ma wiele do zaoferowania czytelnikowi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To fakt, odniesienia do religii i krytykowanie jej są w książkach Browna mocno przesadzone, ale jako twórca sensacji zasługuje na uwagę. Wystarczy potraktować jego twórczość jako fikcję literacką, a otrzymamy powieść świetną i trzymającą w napięciu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś szczęśliwie ominęła moda na Browna. Nie widziałam filmu, książek też nie czytałam. Wnioskując z Twojej recenzji niczego nie straciłam, więc nie mam zamiaru czytać "aniołów i demonów". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nigdy specjalnie do Browna mnie nie ciągnęło...
OdpowiedzUsuńJa mam z goła odmienne wrażenie po tej książce. Wciągnęła mnie, zaintrygowała, w końcu nie zawsze ktoś chce Watykan wysadzić w powietrze. Dla mnie to dobra książka, lubię Browna co poniekąd może mnie zaślepiać ;)
OdpowiedzUsuńAż tak źle, że nie warto czytać inne książki? Chyba się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam obie książki, zdanie mam podobne do Twojego. Choć ja raczej mało sensacji czytuję, więc to była taka mała odmiana, kilka lat temu i nawet wciągnęło, ale ogólne wnioski takie same. A jeśli chodzi o film - podchodziłam do niego kilka razy i nigdy nie wysiedzialam więcej niż 10 min :P
OdpowiedzUsuńJak "Kod Da Vinci" podobał mi się bardzo tak przez "Anioły i Demony" nie mogłam przebrnąć i jak na razie nie mam "ciśnienia" na tego autora. Może za jakiś czas, choć słyszałam że ta najnowsza dobra jest:)
OdpowiedzUsuń"Kod da Vinci" podbił moje serce (książka o wiele lepsza niż film), natomiast kiedy sięgnęłam za "Anioły i demony" to dobrnęłam do może 4 rozdziału. Film natomiast mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuń"Anioły i demony" miałam okazję przeczytać w formie opasłego tomu z dużą porcją zdjęć ilustrujących poszczególne miejsca w Watykanie, do których musiał dostać się bohater.
OdpowiedzUsuńOgólnie nie wiem, skąd ten wielki zachwyt książkami Dana Browna; przeczytałam "Kod Leonarda da Vinci", "Zaginiony symbol", no i "Anioły i demony" - żadna z tych książek mnie nie zachwyciła...
Należę do bezkrytycznych zwolenniczek książek Dana Browna (czytałam Kod, Anioły i Zaginiony symbol)i jeśli coś jeszcze napisze to też przeczytam. Nie są to książki wybitne, ale mnie czyta się dobrze, interesująca i wciągająca fabuła pozwala na ich pochłonięcie w ciągu kilku godzin, a zachwycają mnie odniesienia do świata sztuki. Dzięki Brownowi zainteresowałam się Berninim, Durerem, Rafaelem, poznałam całkiem sporą ilość rzymskich kościołów, paryskich świątyń. Jego książki inspirują mnie do pogłębiania wiedzy z dziedziny historii i sztuki. Książka Anioły i demony jest rzeczywiście nieco odrealniona i naciągana, ale to przecież fikcja i jako taką właśnie ją traktuję. Również film (zresztą uważam, że w tym wypadku lepszy od książki) należy do moich ulubionych. Jak zatem widać, ile osób - tyle opinii i gustów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja osobiście najbardziej lubię właśnie tę część serii Browna, kolejne są do niej bardzo podobne i niestety właśnie przez to tracą na oryginalności.
OdpowiedzUsuńJa muszę powiedzieć, że książka mi się podobała pod tym względem, że przez to, że było tam mnóstwo akcji, była dość wciągająca i szybko ją przeczytałam. To, że jest nieprawdopodobna, nie tyle mi przeszkadzało, ile mnie bawiło. Ogółem uznałam ją za względnie dobrą, choć uważam, że autor nie ma zbyt wielkiego talentu literackiego (proste, banalnie brzmiące zdania, słabe porównania itp.). "Kodu..." nie czytałam, ale oglądałam film i mnie również POTWORNIE wynudził. Bałam się, że drugi też taki będzie, ale akurat filmowa wersja "Aniołów i demonów" jest super - świetna akcja. Tyle że przez ten nadmiar akcji film troszkę stresuje, a przez to męczy. Nie nadaje się dla kogoś, kto chciałby się odprężyć przy filmie. Poza tym wycięto sporo wątków z książki i trochę zmieniono końcówkę.
OdpowiedzUsuńCzytałam i mi się podobało, dlatego już wkrótce zamierzam sięgnąć po "Kod...", który mam nadzieję, spodoba mi się równie bardzo.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że kiedyś próbowałam przeczytać jakąś książkę tego autora, ale zdecydowanie odepchnęło mnie to co Ciebie, z tą tylko różnicą, że ja książki w końcu niedoczytałam. I nie mam zamiaru wracać do jakiekolwiek pozycji napisanej przez tego autora.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli!
Może lepiej było zacząć od "Kodu"? :P
OdpowiedzUsuńJa czytałam w zasadzie za dzieciaka i mi się podobały bardzo jego książki.
Mam tę książkę od ładnych dwóch lat (jak nie lepiej) na półce, ale wciąż nie mogę się za nią zabrać :). Myślę, że wkrótce się przełamię...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
mnie do tego autora nie ciągnie, filmu nie widziałam, może jak się trafi, to obejrzę :)
OdpowiedzUsuńjakie ładne zmiany na blogu :)
Och, ale śliczny szablon! :) Znowu odmiana! I to pozytywna. Bo na dworze tak szaro, a tu mimo, że czuć jesień - to jest kolorowo i pozytywnie. Bardzo ładnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jeszcze nie czytała tej powieści Browna. Oglądałam film i niezbyt przypadł mi do gustu. Podobnie jak ekranizacja "Kodu" (gdybym nie znała powieści niewiele zrozumiałabym z filmu). Jeżeli chodzi o "Kod" książka zdecydowanie lepsza. Osobiście wolę jego 'Zwodniczy punkt" czy "Cyfrową twierdzę".
OdpowiedzUsuń"Anioły" też przeczytam, bo mam na swojej półce, ale jakoś zbytnio mi się nie spieszy.
Dziękuję wszystkim za komentarze :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmiałam już trzy podejścia do tej książki i ani razu nie udało mi się dobrnąć choćby do połowy, eh. nie wiem, chyba chodzi tu i o to przedobrzenie, o którym piszesz, i o język, którym posługuje się dan brown. brrr, jakoś bardziej mnie odpycha niż ciągnie do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńbluszczyku wcale się nie dziwię, mnie też odpycha, po kolejne książki już nie sięgnę
OdpowiedzUsuń