Moja znajomość z rabarbarem trwa stosunkowo krótko, bo od zeszłego roku. Wtedy po raz pierwszy spróbowałam rabarbaru w cieście. Lata go nie jadłam, kiedyś jako dziecko próbowałam kilka razy surowych łodyg z cukrem, ale średnio mi zasmakowały. Zachęcona pozytywnymi opiniami i fotografiami wprost buchającymi zapachem świeżo pieczonego ciasta postanowiłam i ja upichcić coś z rabarbarem. Efekt przerósł moje oczekiwania. Od tego czasu ciasto z rabarbarem jest jednym z moich ulubionych. Kilka dni temu przywiozłam z działki na wsi sześć łodyg, obrałam ze skórki, pokroiłam i zabrałam się za pichcenie. Ciasto to zbyt szumna nazwa, bo zrobiłam po prostu rabarbar pod kruszonką. Pokrojone łodygi wrzuciłam do wysmarowanego masłem naczynia żaroodpornego. Wyszło mi kilka warstw, każdą posypałam domowym cukrem cynamonowym. Na wierzch poszła kruszonka eksperymentalna, bo z mąk gryczanej, owsianej i kukurydzianej. Oprócz mąki dałam płatki owsiane, migdałowe, trochę cukru pudru i brązowego oraz olej rzepakowy. Dokładnie wymieszałam, proporcje takie by było zwarte i mokre. Martwiłam się jak wyjdzie smakowo, ale jestem usatysfakcjonowana efektem. Mniamu mniam.
Polubiłam ten specyficznie kwaskowaty smak pieczonego w słodkim cieście rabarbaru. Słodycz idealnie równoważy kwaskowatość i powstaje wyrafinowane połączenie, harmonijna równowaga. Jestem szczęśliwa, że poznałam ten smak.
Niewielkim minusem był widok po upieczeniu. Mało efektywny niestety, a cenię estetycznie wyglądające wypieki. Ale zapach i smak całkowicie wynagrodził brak spektakularnego efektu wizualnego. Pierwszy raz dodałam płatki owsiane i migdałowe. To była dobra decyzja. Pomysł zaczerpnęłam z ostatniego numeru Sielskiego życia.
Kwitną ostatnie już w tym roku tulipany, u mnie najpóźniejsze to te z postrzępionymi płatkami i pełne. Maleńkie przystojniaki. Jeszcze radują swym pięknem. Ponownie trwa etap możliwości wąchania i podziwiania kwiatów bzu. Ten zapach jest tak urzekający, że chętnie używałabym perfum o tym aromacie. Wprost odurza. Czas pędzi jak szalony, jak zwykle, ale cieszę się jak dziecko każdym etapem wiosny, każdym jej kroczkiem. To daje wiele wiele radości. Warto się zatrzymać i docenić piękno przyrody. Taki bukiet fioletowych piękności poprawia nastrój.
Ach, ja uwielbiam rabarbar :) Polecam kompot z rabarbaru - pyszności :)
OdpowiedzUsuńFakt kompot też jest pyszny :)
UsuńOd dziecka uwielbiam rabarbar ;-)) Surowy z cukrem... prosto z ziemi... jeden ze smaków z dzieciństwa. Kompot z rabarbaru, placek z kruszonką! PYCHA! ;-))
OdpowiedzUsuńWłaśnie w surowym nie rozsmakowałam się, ciasto kruche jest perfekcyjne :)
UsuńUwielbiam rabarbar i w sumie nie wiem czemu nie robię z nim ciasta - ewidentnie muszę to nadrobić;)
OdpowiedzUsuńKOniecznie trzeba spróbować
Usuń