Każdy ma swoje ulubione nawyki towarzyszące czytaniu. Dla mnie ważne jest, by wtedy było mi ciepło czyli albo odpowiednie ubrania albo kocyk w razie potrzeby. Lubię do tego popijać gorącą herbatę, czasem kawę, ale dzisiaj chcę skoncentrować się tej pierwszej. Szczególnie o tej porze roku, gdy za oknem panuje (wprost panoszy się) jesień, już nie złota, ale ta wietrzna i deszczowa, kubek bądź filiżanka tego rozgrzewającego napoju działa wprost zbawiennie i stanowi mój podstawowy niezbędnik, gdy przygotowuję się do lektury. Istotna jest oczywiście kwestia naczynia. Owszem lubię filiżanki, ale jak dla mnie ich wielkim minusem jest niedostateczna wielkość, dlatego rzadziej pijam w nich herbatę, częściej kawę. Przyznam, bez bicia, że herbatę spożywam w większych ilościach, dlatego preferuję szklanki i kubki, oczywiście przy doborze istotna jest kwesia estetyczna. Jeden z moich ulubionych kubków to ten bladoróżowy ze zdjęcia. Odpowiada mi w nim i rozmiar i odcień. Co by nie było monotonnie pijam brązowy napój w różnych postaciach. Lubię i sypaną i w torebkach, ale jedynie czarną, najlepiej niezrównaną Earl Grey, absolutnie nie czerwoną, zieloną czy owocową. Oczywiście nie wystarczy mi sama herbata, woda i cukier. Moje ukochane kombinacje to:
- herbata z cytryną i cukrem/miodem ( szczególnie miód polecam jesienią i zimą, mój ulubiony od lat to gryczany, wspaniale rozgrzewa, gdy za oknem chłodny deszcz czy śnieg),
- herbata z sokiem malinowym ( najlepsza jest z sokiem własnej roboty, co przyznam nie jest trudne, bo udało i mi się zrobić własny), zapach jest kuszący i kojarzy mi się z latem, a już samo wąchanie tej kombinacji rozgrzewa mnie w zimniejszych miesiącach roku,
- poznana tego lata na Mazurach herbata żeglarska czyli z sokiem malinowym, goździkami i słusznej wielkości plastrem pomarańczy, ten owoc nadaje jej niesamowitej świeżości, pijam ją od niedawna, ale receptura na stałe trafiła do mojego menu,
- najnowszy przepis to herbata zimowa, parzona z odrobiną startego na tarce świeżego imbiru, miodem i plastrem pomarańczy; dodatek imbiru porządnie ogrzewa.
Kto nie próbował tych rodzajów napoju, polecam, szczególnie tą porą roku. Piszę ten post rozkoszując się herbatą z miodem i cytryną. Mniamu mniam... Sfotografowane dzisiaj książki i jeszcze "Twierdza szyfrów" oraz "Pensjonat Sosnówka" (ddane już do biblioteki) to mój wyrzut sumienia, bo wszystkie są przeczytane, a żadnej nie zrecenzowałam. Rumienię się ze wstydu... Wracając do tematu głównego, jestem ciekawa Waszych ulubionych rodzajów herbat, a może znacie jakąś inną recepturę, to chętnie przetestuję.
Też uwielbiam podczas czytania pić herbatę. Osobiście najbardziej lubię zieloną a że również piję w dużych ilościach, to zakupiłam sobie filiżanki o większej pojemności. Jakoś nie lubię pić w kubku...
OdpowiedzUsuńJa mam takie filiżanko-szklanki o pojemności dwóch zwykłych szklanek :) Maą kształt filiżanki, ale są wielkie i szklane
UsuńKiedyś byłam zdecydowaną herbaciarą, teraz jakoś mniej, ale to raczej z braku czasu na celebrację niż zmianę upodobań.
OdpowiedzUsuńPrzeważnie eksperymentuję z gotowymi smakami zamkniętymi w saszetce, ostatnio jest to Irving "Russian cherry".
Bardzo lubię np. białą z mandarynką (z serii BioActive)
Herbata z plastrem pomarańczy - owszem pyszna!
poza tym nie przepadam za dodatkami typu imbir czy cytryna.
No i bez cukru!
Ojej a ja bez cukru bym nie wypiła, wiem, że to niezdrowe, ale mam do tego słabość. Bez cukru picie herbaty byłoby dla mnie męczarnią, a nie przyjemnością.
UsuńJeden z marketów swego czasu podał receptury na rozgrzewające herbatki (bez prądu). Jedna herbatka mnie zainteresowała - z miodem, cytryną i ... pieprzem. Przyznam, że przepisu nie wypróbowałam, ale myślę, że doznanie może być ciekawe.
OdpowiedzUsuńO rany z pieprzem to prawie mieszanka wybuchowa :) ale na pewno rozgrzewa, myślę, że to dobry przepis do przetestowania, gdy porządnie się zmarznie.
UsuńPo próbie generalnej jestem - niestety, smak herbaty popsuła gorzka cytryna :-(
UsuńJa również lubię herbatę, ale przyznam szczerze wolę kawę. Dziś piję herbatkę liptona cytrynową. Wypróbuję pomysłu z imbirem (to ma być surowy imbir?) i pomarańczem.
OdpowiedzUsuńTak surowy imbir :)
UsuńOstatnio popijam herbatkę z dzikiej róży z dodatkiem jabłka-pycha.Też lubię ciepłko podczas czytania.Dlatego na nogach koniecznie koc i kot-hi,hi!
OdpowiedzUsuńKota nie posiadam, ale mam psa, który gdy wskoczy na kolana fajnie rozgrzewa :)
UsuńMoje ulubione herbaty to zielone. Najlepiej liściaste z dodatkiem jakiś owoców. Lubię też Earl Grey lub zwykłą czarną z dodatkiem miodu i świeżego startego imbiru. Ta ostatnia jest świetna na przeziębienie. O i zapomniałabym .... uwielbiam herbatkę z kwiatów lipy. To takie wspomnienie lata zamknięte w kubku.
OdpowiedzUsuńNo i te wszystkie herbatki koniecznie bez cukru i cytryny!
Pozdrawiam :))
Z lipy pijam, gdy jestem przeziębiona :) ciekawie smakuje, jest taka delikatna. Kiedyś próbowałam przygody z zieloną, ale jak dlamnie jest za gorzka.
UsuńTeż jestem herbaciarą, a kubek mam jeszcze większy, z Bolesławca, gruby i brązowy, dobrze trzyma ciepło. Piję różne rzeczy, np. teraz dobrą czarną herbatę z sokiem z czarnej porzeczki własnej roboty. Grzeje jak trzeba.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu widzę, że wznowili "Trzynastą opowieść", zacna to książka, choć z początku byłam uprzedzona jako do podróbki wiktoriańskiej. Ale potem mi się spodobała i wszystkim polecam, a nie ma, znaczy nie było. Dobrze, że znowu jest.
Pozdrawiam
Ooo z sokiem z czarnej porzeczki może być interesująca. U mnie w tym roku było niewiele tych owoców i tata zużył wszystke do nalewki :(
Usuń"Trzynasta opowieść" jest wyjatkową książką, bardzo, bardzo, bardzo cieszę się, że ją kupiłam. To jedno z najlepszych dzieł jake czytałam.
Bardzo rzadko zdarza mi się słodzić herbatę, ale lubię dodawać plasterki cytrusów. Zwłaszcza pomarańcze świetnie się sprawdzają.
OdpowiedzUsuńA na siarczyste mrozy polecam czarną herbatę z odrobiną whisky. Rozgrzewa jak szatan. Tylko smak jest dość charakterystyczny.
Z herbatą z prądem piłam tylko z wódką, z whisky nie próbowałam, ale rzeczywiście na rozgrzanie idealne połączenie :)
UsuńJa piję najczęściej kawę, ale i herbatką nie pogardzę :D Czasem też coś przegryzam, np. jabłuszko :)
OdpowiedzUsuńJako takich nie mam nawyków, chyba. Czytam wszędzie, więc może to jest właśnie wina tego, że żaden nawyk nie wpoił mi się dogłębnie :D
Kawa też jest niezbędna :)
UsuńKocham pić herbatę już od baaardzo dawna. Ja znowu w filiżankach herbaty nigdy nie piję, no chyba ze jestem w jakiejś restauracji. W domu mam od małych kubeczków po takie ogromne, z których najczęściej piję, bo nie chce mi się co chwilę robić nowej :D Lubię Earl Greya, zieloną, owocową, białą. Poza tym nigdy nie słodzę *nie wiem jak można słodzić i psuć smak herbaty!* :D Podczas czytania też piję ale zawsze kończy się na tym że o niej zapominam pochłonięta przez książkę =)
OdpowiedzUsuńWszyscy dookoła nie słodzą herbaty, a ja po prostu bym nie dała rady wypić gorzkiej... :)Cukier lub miód to absolutnie niezbędny dodatek jak dla mnie, wiem, że to średnio zdrowe, ale to silniejsze ode mnie.
UsuńWłaśnie mi przypomniałaś, że miałam sobie kupić imbir do kawy;p. W cynamon się już zaopatrzyłam, a to ostatnio mój ulubiony dodatek do napoju towarzyszącemu czytaniu;p
OdpowiedzUsuńLetni domek posiadam, za to z chęcią bym Ci podkradła Dworek pod lipami ;)
OdpowiedzUsuńImbiru i cynaonu nie testowałam do kawy... MOże być interesująco.
OdpowiedzUsuń"Dworku pod lipami" nie oddam :) Jest bardzo dobrą książką, zdecydowanie wartą lektury.
OdpowiedzUsuńUwielbiam herbaty. Latem ich nie pijam, ale jak tylko się trochę oziębi, zawsze u mnie pyka sobie imbryczek z herbatką. Uwielbiam pić herbatkę w kubku, a podstawą wygodnego kubka jest wygodne ucho i oczywiście wielkość. A herbaty pijam wszelakie. Samkowe, w torebkach ,sypane, ale też sama sobie robię różne mieszanki. Polecam szczególnie herbatę barmańską: czarna herbata (może być earl grey) do tego cytryna, limonka, pomarańcza, goździki i szczypta cynamonu. Owoce powinny być pokrojone w ćwiartki. Aby się to wszystko pomieściło, najlepiej parzyć ją w takim minimum półlitrowym kubeczku :)
OdpowiedzUsuńMniam
Dzięki za przepis, świetne połączenie, na pewno wkrótce przetestuję :) Zapach i smak na pewno będą wyśmienite :)
UsuńRozgrzałam się od samego przeczytania Twojego posta oraz komentarzy. Biegnę wypróbować któryś z przepisów na rozgrzewającą herbatę. :-)
OdpowiedzUsuńjjon takie przepisy od razu poprawiają nastrój :) a i rozgrzewają ciało, mam nadzieję, że będziesz zadowolona
UsuńAnetka ja jestem prawdziwą smakoszką herbat! Obok aromatycznych, czarnych herbat chętnie pijam też zielone - tyle, że te bez goryczki i niektóre owocowe.
OdpowiedzUsuńNiedaleko domu mam herbaciarnię, w której co kilka dni kupuję jakąś nową kombinację. Nie będę teraz pisała nazw, bo każdy producent dla tych samych smaków ma inne nazwy.
Jedno jest pewne - uwielbiam delektować się ich smakiem. Piję głównie w półlitrowym kubku, żeby nie biegać co chwilę po nową. Dziennie wypijam ponad 3 litry różnego rodzaju herbat :)
Jednak mają drugą miłością jest kawa rozpuszczalna, przy której się relaksuję i odprężam. Popijając kawę czas dla mnie jakby zwalnia. W mojej kochanej herbaciarni mogę kupić także różne smaki takich kaw. Moja ulubiona to "Paryż nocą" :)
Aż mi przyszła ochota na własną notatkę na temat herbat i kaw - nie obrazisz się?
P.S. Postaraj się zrecenzować przeczytane książki. Jestem bardzo ciekawa Twoich relacji.
Mam tak samo w kwestii kawy, musi być rozpuszczalna i z dużą ilościa mleka. Pyszota, mam do niej wielką słabość i dobrze mi z tym :) Herbata idealnie komponuje mi się z książką, a do ciasta najlepsza jest kawa latte. Nie obrażę się, no co Ty, śmiało pisz :) Postaram się zrecenzować, ale opornie mi to idzie :(
UsuńTym razem nie na temat: dołączyłam do zabawy Liebster Blog i przyznałam Twojemu blogowi nominację. Zapraszam: http://bukowniczek.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację :) chętnie się pobawię :)
UsuńNajbardziej podoba mi się pomysł na herbatkę z imbirem i pomarańczą :) Z chęcią bym teraz taką rozgrzewającą wypiła. A stos książkowy super!
OdpowiedzUsuńIMbirową właśnie wczoraj piłam, genialnie mnie rozgrzała w listopadowy wieczór.
UsuńA ja właśnie popijam nie te zwykłe, a owocowe - bardzo lubię np. połączenie żurawiny z porzeczką :) W każdym razie muszę też spróbować twoich kombinacji, brzmią smakowicie! :)
OdpowiedzUsuńKwestia gustu, kiedyś i mi smakowały owocowe, teraz już nie.
UsuńJa niespecjalnie przepadam za piciem podczas czytania i herbatę też piję najczęściej tylko miętową, ale wypróbuje coś z tych, które polecasz. :)
OdpowiedzUsuńMiętowa też jest pyszna, czarna zaparzona z listkiem mięty smakuje bardzo świeżo, lubię :)
Usuńoj tak.. nie ma to jak dobra herbata do książki... najlepiej z miodem i cytryna, imbirem albo pomarańczą.... choć w przeciwieństwie do Ciebie chętnie pijam tez zielone. No i kawa.... dobra kawa z mlekiem do dobrej książki to też jest fajna sprawa. :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę przekonać się do zielonej...
UsuńPyszna jest granulowany napój herbaciany multivitamina. Może z herbatą oryginalną ma niewiele wspólnego. Ale pyszna jest. Taka jesienna i rozgrzewająca
OdpowiedzUsuńRzeczywiście herbatki granulowane są smaczne mimo że z herbatą prawdziwą niewiele mają wspólnego :)
UsuńJa przepadam za herbatą z sokiem malinowym albo czarna z odrobiną rumu .A bezkonkurencyjną jak dla mnie jest herbata jaśminowa, pychotka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piłam kiedyś jaśminową, ale jak dla mnie lepsza czarna. Herbatka z prądem a i owszem, szczególnie tą porą roku.
UsuńJa również uwielbiam herbatę. Najbardziej czarną, bardzo mocną, z dużą dawką cukru i cytryny. Lubię również zieloną, a ostatnio moim odkryciem jest posmak earl grey. Przyznam, że nigdy nie dodawałam do herbaty imbiru, ani pomarańcza. Jedyne co to cukier wymieniam na miód, a cytrynę na pigwę. Muszę wypróbować Twoje przepisy.
OdpowiedzUsuńZ pigwą zdarzyło mi się pić kilka razy, bardzo odpowiadał mi ten gorzkawy, intrygujący posmak.
UsuńUwielbiam pić herbatę w czasie lektury fantastycznej książki. Moimi faworytami są: malinowa oraz miętowa, zaparzone z domowego suszu. Lubię też czarną herbatkę z miodem lipowym i cytryną. Natomiast w czasie upałów pijam mieszankę ziołową złożoną z mięty i pokrzywy, doskonale orzeźwia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magdalena
Ciekawe nigdy nie piłam z pokrzywy, zastanawiam się jak może smakować.
UsuńJa nie znosiłam zielonej herbaty, dopóki nie dostałam w prezencie takiej prawdziwej, przywiezionej wprost z Wietnamu. Coś pysznego... :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam jedynie tych kupowanych w POlsce.
Usuńja na prawdę nie znosiłam zielonej herbaty do póki--> miałam najgorszy ze złych dni, rozmawiałam z przyjaciółką. Podała mi zieloną. Wypiłam jednym łykiem. Potem drugą... Dopiero nast dnia odmawiając zielonej herbaty, tłumacząc, że tego świństwa do buzi nie wezmę przypomniałam sobie ten leciutki i wspaniały smak. Już nie odmawiam. :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie potrafię się w niej rozsmakować.
Usuń