.

.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Mam gościa :) Mam zaszczyt przedstawić...

Dzisiaj mam przyjemność opublikować gościnnego posta. Prezentuję Wam Wioletę z bloga http://interiorspl.com/. Kto nie zna tego bloga, to zachęcam do poznania. Wioleta pisze o wystroju i dekoracji wnętrz. Często do niej zaglądam poszukując inspiracji do dekorowania mojego mieszkania i podziwiania pięknych pomieszczeń i przedmiotów. Autorką posta jest Wioleta, oddaję jej głos:

"Witajcie,

Czytacie właśnie gościnny post napisany przeze mnie - Wioletę Konieczną, miłośniczkę książek,
wnętrz oraz projektów "Zrób to Sama" - założycielkę bloga InteriorsPL.com.
Odkąd sięgam pamięcią, książki zawsze były obecne w moim życiu. Pokochałam je od momentu,
gdy przeczytałam moją pierwszą książkę. Czytałam zachłannie wszystko, co wpadło mi w ręce,
nie dbając niekiedy o rogi czytanych przeze mnie pozycji i zagninając strony, aby zaznaczyć sobie,
gdzie skończyłam czytać. Upływ lat zmienił jednak moje nastawienie do książek - teraz traktuję
je z należytym szacunkiem, a praca w zawodzie, jako stylistka wnętrz nauczyła mnie, że książki
mogą służyć również innym celom :) Czy wiecie, że przeczytane już książki mogą posłużyć Wam,
jako ozdoba wnętrz? Używanie książek do dekoracji wnętrz nie jest niczym nowym i istnieje wiele
sposobów na ich użycie. Staranne, a czasem wręcz rozrzutne ich ułożenie na regale, na stoliku
kawowym lub podłodze potrafią zmienić każde pomieszczenie w miejsce przyciągające i magiczne.
Ale teraz przyznajcie się moi drodzy - kto z Was nadal zagina rogi stron? Czy widzę kilka potakiwań?
Chcę Wam dzisiaj pokazać, jak w szybki i tani sposób zrobić eleganckie zakładki do książek. Wystarczy
chwila wolnego czasu, kilka wstążek oraz dobre chęci :) Jako, że blog Anety nazywa się 'Fioletowa
Biblioteka Anety', postanowiłam specjalnie dla niej zrobić fioletowe zakładki.

 



Jak sami widzicie zrobienie takiej zakładki jest dziecinnie proste! Za pomocą kilku cyrkonii, guzików
oraz kleju możecie wykonać całe mnóstwo pięknych zakładek! A wiecie, co w tym wszystkim jest
najlepsze? Że mając tak ładne zakładki przestaniecie zaginać rogi stron! ;)
Pozdrawiam ciepło i życzę zarówno Anetce jak i Wam wielu fascynujących i wciągających lektur! Do
usłyszenia!"

Wioleto dziękuję za współpracę i miły fioletowy akcent :) A Was moi drodzy zachęcam do zrobienia samodzielnie zakładek do książek i zaprezentowania efektów.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Elizabeth Kostova, Historyk

Na książkę natknęłam się przypadkiem w bibliotece. Wcześniej nic mi nie było wiadomo o książce ani o autorce. Mając już w domu Historyka, przeszukałam czeluście Internetu w poszukiwaniu blogowych recenzji tytułu. Niestety nie znalazłam ich zbyt wiele. Przed lekturą znałam jedynie opis z okładki zaczynający się od słów:

Nie do zapomnienia, monumentalna opowieść o wciąż frapującym Draculi, autentycznym i legendarnym. Pełna napięcia historia, w której mieszają się ze sobą fakty rzeczywiste i fantazja, przeszłość i współczesność. Przeszukując bibliotekę ojca, młodziutka Amerykanka natyka się na średniowieczną księgę i skrytkę z pożółkłymi listami. Kiedy pogrąża się w lekturze, świat staje się dla niej koszmarem. Odkrywa pełną sekretów mroczną przeszłość ojca i wpada na trop prowadzący do rozszyfrowania tajemniczych losów matki. Stare listy, uzupełniane wspomnieniami ojca, wiodą śladami nieumarłego - pozwalają odkryć prawdę o Vladzie Palowniku, średniowiecznym władcy, którego barbarzynskie panowanie leży u podstaw mitu o Drakuli. Dziewczyna staje przed pytaniem: czy powinna iść w ślady ojca i badać legendę Vlada, prowokując twarzyszące mu zło? Jednak pamięć o matce zwycięża i córka włącza się w emocjonujące poszukiwania prowadzone przez ojca. I tak zaczyna się pełna przygód wyprawa po krajach całej Europy oraz w fascynującą przeszłość.

Te słowa skłoniły mnie w bibliotece do wypożyczenia książki i tu musze pochwalić autora tego opisu z okładki, bo opis kusi i okazuje się, że warto sięgnąć po to ponad sześćsetstronicowe tomiszcze. Moda na najnowsze książki wampiryczne mnie nie wciągnęła. Z tej tematyki znam jedynie serię o Sookie Stackhouse autorstwa Charlaine Harris ( bardzo słaba w mojej ocenie) oraz Zmierzch ( który przeczytałam z zaciekawieniem, ale i zauważałam jego błędy i absolutnie nie polecałabym nastoletniej dziewczynie). Z tej tematyki znam jeszcze Wywiad z wampirem Ann Rice ( wspominam średnio, nie podobały mi się wampiry, które niezgodnie z legendami nie bały się czosnku ani krzyża), Miasteczko Salem Kinga ( świetna książka, zresztą jedyna autorstwa Kinga, która mi się podobała, ślęczałam nad nią do rana aż przeczytałam). Do tej listy dołączam skończonego dzisiaj Historyka Elizabeth Kostovej. Porównując go do powyższych tytułów uznaję go za szlachetną, drogocenną perłę i niekwestionowany majstersztyk. I tutaj głęboki ukłon w stronę stylu autorki, który szczyci się kunsztem, umiłowaniem słowa pisanego, zdolnością używania środków stylistycznych, a to wszystko ku niekłamanemu zachwycie czytelnika. Kocham książki, które pozwalają mi się delektować słowami, zdaniami, stylem używanym przez pisarza, a Historyk zaserwował mi swoistą ucztę kulinarną. Moje kubki smakowe (czyli czytelnicze) zostały zaspokojone, nasycone, ukontentowane w stu procentach. Podobał mi się zdecydowany nadmiar opisów w stosunku do dialogów. W tej książce opisy są wciągające, wyjątkowo dobre. Zamiast widowiskowych popisów rodem z amerykańskiego kina akcji okraszonego szybkością, drastycznością i wybuchowością, otrzymujemy fascynujące i magiczny świat bibliotek, archiwów, budynków sprzed wieków, tajemniczych rękopisów, podziemi, tajemnic. W tym świecie walka jest prowadzona za pomocą starych ksiąg, historycznej wiedzy i inteligencji, a nie za pomocą naboi. Pomimo tego tempo akcji jest sprawne, choć nie zawrotnie szybkie, książka wciąga, że ciężko oderwać się od lektury. Jednocześnie chce się czytać powoli, by jak najpóźniej się skończyła. To nie jest tytuł, o którym szybko zapomnę. Zdecydowanie polecam i fanom dzisiejszych paranormal romance i fanom książek o wampirach jak i wszystkim miłośnikom czytania. Myślę, że to lektura dla każdego bez względu na upodobania czytelnicze.


poniedziałek, 7 listopada 2011

Izabela Szolc, Strzeż się psa

Ze wszystkich zwierząt udomowionych najbardziej lubię psy, odkąd pamiętam w moim domu zawsze byl jakiś przedstawicel tej rasy, więc od momentu, gdy dowiedziałam się o istnieniu tej książki, wiedziałam, że chcę, że po prostu muszę ją przeczytać.
 

Psy na okładce, psi tytuł, psi bohaterowie. Czegóż chcież więcej od książki, gdy kocha się te zwierzęta? Nie było innej opcji książkę musiałam poznać bliżej. Na okładce jest podtytuł Psi kryminał. Przyznam, że wątek kryminalny średnio przypadł mi do gustu w kwestii pomysłu i realizacji, za to domowi pupile jako ulubieńcy jak najbardziej. Główny bohater oraz narrator w jednej osobie to Albrecht czyli samiec rasy bloodhound, którego właścicielką jest Laura. Rodzice sprawili jej taki prezent, gdy kupiła własne mieszkanie, bo troszczyli się o jej bezpieczeństwo. Pies jest po psiemu zapatrzony w swoją właścicielkę, z czego wynikają zabawne perypetie. Podobał mi się pomysł Albrechta na pozbycie się z łóżka adoratora jego pani. Co robi bloodhound? Wskakuje na mebel, kładzie się między ścianą a Laurą, plecami do swej pani, po czym prostuje łapy. W konsekwencji delikwent śpiący smacznie z brzegu, w tym momencie spada z łóżka, a Al zaczyna się wygodnie mościć w pościeli :) Nie ma to jak pokazanie kto tu rządzi. Takich zabawnych sytuacji jest więcej. Psy prowadzą bardziej i mniej poważne dyskusje, prowadzą śledztwo ws. morderstw popełnianych na innych przedstawicielach ich gatunku i żyją pełną piersią. Narracja z punktu widzenia psa jest oryginalnym i udanym zabiegiem, książkę czyta się szybko. Miła lektura na jesienne wieczory.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Oficynka.