Ostatnio więcej mnie na instagramie z uwagi na szybkość i łatwość dodawania zdjęć.
Czas odkurzyć bloga. Temat roślinny jak widać po tytułach. Pomyśleć, że kiedyś nie przepadałam za roślinami i miałam tendencję do skutecznego ich zasuszania. Trochę wody upłynęło od tego czasu. Przeszłam przez etap upodobania do roślin kwitnących, przez sukulenty i storczyki do roślin o dekoracyjnych liściach i o właściwościach zdrowotnych (oczyszczających powietrze z różnych chemikaliów - według raportu NASA). Coraz bardziej lubię otaczać się roślinami, ale starannie wyselekcjonowanymi i spełniającymi moje wymogi wizualne :) Parapety nie są zapchane, ale są miejscem dla wybranych donic bez zbędnego zagęszczania ilości. Sporo roślin to zaszczepione od kogoś (jak skrzydłokwiat, fiołek afrykański, sanseweria, bluszcz). Wielką frajdę sprawia mi wyhodowanie rośliny od maleńkości z zaszczepki. Donice stopniowe zamieniałam na ceramiczne z powodów estetycznych - takie mi się po prostu bardziej podobają. Tylko storczyk, który dostałam od męża, wtedy jeszcze narzeczonego, 11 lat temu rośnie z plastiku ze względu na kwestię innego podlewania.
Roślinnych książek mam 3. O roślinach podbiła moje serce zdjęciami i kwestiami merytorycznymi. Projekt rośliny średnio przypadł mi do gustu, bo jest skierowany do raczkujących w kwestii roślin. Urban jungle to najnowszy nabytek - wydanie w języku angielskim - dopiero zaczynam je czytać równocześnie ćwicząc mój angielski.
Ostatnio otaczanie się roślinami stało się modne i o ile nie gonię za modami, to tutaj jestem fanką, bo zawsze dobrze otaczać się zielenią. Rośliny dobrze wpływają na ludzi, więc całym sercem popieram tę modę i oby trwała jak najdłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz