W tym roku choinka stanęła w sypialni. Na ten moment moja szafka nocna powędrowała w okolice biurka, a łóżko stanęło prawie pod ścianą. Mała tymczasowa rewolucja.
Gdy mieszkałam z rodzicami czasem mieliśmy żywą, ale częściej sztuczną choinkę. W domu rodzinnym męża w zwyczaju było coroczne kupowanie żywej. Od ślubu mamy co roku żywą choinkę. Pachnącą, kłującą przy ubieraniu prawdziwymi igłami, pachnącą żywicą, podlewaną wodą z odrobiną cukru, gdyż taka podobno później zacznie gubić igły.
Sypialnia przeszła w tym roku wielką metamorfozę z czerwonej, gdzie wszystkie cztery ściany były w tym kolorze, na beżową z jedną ścianą ciemnoniebieską. Obecna kolorystyka zdecydowanie bardziej mi się podoba. Lepiej się w niej śpi i odpoczywa. Choć jest kilka rzeczy do skończenia, nie mam na przykład zasłon. Stare już tu nie pasują. Biały materiał za choinką to obrus :) Ponad trzydziestoletnie drewniane łóżko od rodziców ma wreszcie pasującą narzutę, której bardzo długo szukałam, a znalazłam przypadkiem na przecenie w pewnym sklepie. Narzuta jest z jednej strony w kolorze jak widać , z drugiej w odcieniu mojej ukochanej kawy z dużą ilością mleka, więc właściwie mam dwie narzuty.
W tym roku mam dłuższe święta, bo dzisiaj mam urlop, więc dopiero jutro wrócę do rzeczywistości.