.

.

środa, 16 marca 2011

Katarzyna Michalak, Rok w Poziomce

 
Poziomka zaczyna się słowami:

    "Miałam kiedyś marzenie. Wielkie marzenie. Mały biały dom, otoczony wiekowymi sosnami, po którego ścianach pnie się dzikie wino. To marzenie było ze mną, gdy gnieździłam się w jednym pokoju z przyrodnim rodzeństwem. Gdy moim światem stał się głośny, przepełniony akademik. Było ze mną, gdy dzieliłam życie z kimś, z kim nie powinnam. I wreszcie w maleńkiej, kwaterunkowej kawalerce, gdzie umierałam powoli jak dziki ptak w ciasnej klatce.
    Po latach zwątpienia obraz domku z marzeń zaczął blaknąć. Zapomniałam, jak szumią sosny i śpiewają ptaki. Zapomniałam, jak słońce przygląda się w szybkach, a wiatr rozwiewa płatki kwiatów.
    Ale mały biały dom nie zapomniał o mnie..."

 Rok w poziomce to moja pierwsza lektura tej autorki. Z czystym sumieniem polecam do przeczytania. Teraz już wiem na pewno, że wkrótce przyjdzie czas na Poczekajkę i inne tytuły Katarzyny Michalak. Podoba mi się, że książka jest o marzeniu. Doprecyzowując to o marzeniu o posiadaniu domu. Poszukiwanie i potem zagospodarowywanie własnego miejsca na ziemi pełni rolę dominującą. Bardzo udany pomysł z utworzeniem wydawnictwa, które wprawdzie podejrzanie łatwo wyprodukowało bestseller, jednak z drugiej strony to dowód na to, że marzenia się spełniają. Lubię książki z happy endami, gdyż wnoszą do naszego życia, czasem szarej codzienności, pozytywne wibracje i sprawiają, że uśmiechamy się nawet, gdy mamy gorszy dzień. Jestem zdeklarowaną i zdecydowaną przeciwniczką smutnych, tragicznych czy dołujących zakończeń. Z racji tego zawsze będę chwalić dzieła ze szczęśliwymi napisami końcowymi. Wracając do tematyki Roku w poziomce, uważam, że warto byłoby rozwinąć pod kątem psychologicznym wątek ciąży Ewy. Uważam za nienaturalne sytuacje, gdy mężczyzna, jak Witold, tak łatwo przyjmuje do wiadomości i akceptuje zaistniałą sytuację. Plus za okładkę, urocze ciepłe zdjęcie i czcionkę tytułu, ale tutaj ukłon należy się projektantowi okładki. Strzał w dziesiątkę, gdyż niestety często wygląd książki zniechęca albo nie pasuje do zawartości. Nie oszukujmy się, ale nie znając danego autora, będąc w księgarni patrzymy na okładki. Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. Dobra książka powinna mieć i ciekawą treść i wartą zatrzymania wzroku okładkę. Moim zdaniem sporo do powiedzenia w tym względzie powinien mieć autor, a nie jedynie redaktor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz