.

.

niedziela, 29 listopada 2015

Kolejny etap przygotowań do świąt Bożego Narodzenia

Pierwsze zadanie na liście, czyli przygotowanie ciasta na piernik staropolski, zakończone w ubiegłym tygodniu. Wczoraj rozpoczęłam kolejny etap czyli dekoracje. Ostatnio moja praca zawodowa sporo ode mnie wymaga, bo pracuję dłużej niż 8 godzin, w wyniku czego jestem zmęczona i krótko jestem w domu na tygodniu. Stąd i moja kreatywność spada do zera. Niestety. Wczoraj zła passa minęła i przyszło mi do głowy kilka pomysłów związanych z decoupage i Bożym Narodzeniem. Przypomniałam sobie o ciemnoniebieskiej farbie, która została po pomalowaniu jednej ściany w sypialni, i ściągnęłam ją ze strychu. Do jednej butli użyłam tego koloru, następnie część farby zmieszałam z białą, by otrzymać jaśniejszy odcień. Wreszcie wykorzystam zbierane od rodziny świąteczne serwetki ( od 2 lat zabieram po serwetce ze stołu) i będę miała własnoręcznie zrobioną ozdobę do domu.
 

W poniedziałek kończę spód butelek i zabieram się za najefektowniejszą cześć czyli nakładanie serwetek.

 

środa, 25 listopada 2015

Pierwsze przygotowania przedświąteczne

Trwa ostatni dzwonek na przyrządzenie długodojrzewającego piernika staropolskiego. Robię go od kilku lat i zawsze jest smaczny. Sprawdza się i w formie ciasta przekładanego i małych pierniczków.
Wczoraj, po zajęciach fitness przypomniałam sobie o nim i przyrządziłam piernik. Przykryty ściereczką dojrzewa w lodówce i czeka na przedświąteczną niedzielę.


Przepis jak co roku zaczerpnęłam ze strony mojewypieki.com.

sobota, 14 listopada 2015

Z dala od zgiełku - nietrafiony wybór i moja nowa, ale stara, lektura

Zainteresowana zwiastunem kostiumowego filmu Z dala od zgiełku prawie wybrałam się do kina. Prawie, gdyż w międzyczasie sprawdziłam, że powstał na podstawie książki. Wybrałam najpierw lekturę książki. Dokonałam szybkiego zakupu w sieci i czekałam na paczkę. Po zwiastunie spodziewałam się czegoś o silnej i odważnej kobiecie w świecie mężczyzn, która dziedziczy majątek i zaczyna samodzielnie prowadzić sprawy majątkowe, co nie jest typowe w XIX wieku. Mej czujności nie wzbudziła okładka, bo filmowe często są w tym stylu. 

 
 
Wnętrze mnie zawiodło, bo co z tego że zakończenie jest happy endem, co z tego, że zaczyna się ciekawie, jeżeli środek nuży. Irytują wybory głównej bohaterki, męczy styl autora. Szkoda, że zamiast na aspekcie samodzielności Betsaby i jej zaradności życiowej autor skupił się na stronie uczuciowej. Książka przeciętna w mojej ocenie. Mocno przeciętna.
 
Zniechęcona nowościami (podczas urlopu zawiodłam się na Miniaturzystce) sięgnęłam po staroć. Książka słusznych gabarytów. Ma ponad 1 000 stron. Moje wydanie jest z 1975 roku, więc ma o 9 lat więcej niż ja.
 
 
Przeczytałam dopiero wprowadzenie, więc nie wiem jeszcze nic o tej książce. Ciekawe jak długo potrwa lektura?